czwartek, 13 grudnia 2012

Frustrat nieczysty

Już w przedpokoju poczułem smród. Zanim zamknąłem za sobą drzwi, żywo zajechało rozkładem i śmietnikiem niczym w środku upalnego lipca pod zsypem. Niemożliwe, pomyślałem, w grudniu? Z rana wyniosłem zawartość kosza, nawet butelki po winie, piwie i dwie po whisky. To był prawdziwie upojny weekend, nawet sąsiedzi upominali, że to jakiś adwent jest, a nie karnawał. Żadnego z gości nie mogłem w poniedziałek podejrzewać o pozostawienie ubocznych produktów imprezy z soboty. Fakt, przez całą niedzielę nie opuściłem domu, mogłem przyzwyczaić się nawet do zatęchłego smrodu, ale nie do takiej intensywności. Zajrzałem do łazienki, podejrzewając kota o niecny akt dywersji, ale żwirek w kuwecie był czysty i wyrównany, żadnych śladów krycia wątpliwych skarbów. Nie pozostało nic innego jak akt wczesnej demencji, należało się upewnić, czy wynoszenie kosza nie pozostało tylko w porannych zamierzeniach. Szybkie wejście do kuchni wyzwoliło mnie przynajmniej z lęku przed dowodem gwałtowanego starzenia, bo przyczyna smrodu siedziała tyłem, całkiem wygodnie, przy blacie, zapatrzona w blokowisko za oknem. Była to postać raczej rodzaju męskiego, odziana w coś na kształt roboczego waciaka rodem z komuny, w grubych portkach, jakby od starego kombinezonu narciarskiego i w berecie. Mężczyzna wspierał głowę dłonią, siedział nieco przechylony i zupełnie nie reagował na moją obecność. Nie, tego było za wiele, nie wytrzymałem:

- Kim pan jest?! Jak pan tu wszedł i po co?!

- Za dużo pytań naraz, chłopie, nie gorączkuj się, gdzie miałem iść? Tylko tu masz zakręcony kaloryfer, dusigroszu, da się jakoś wytrzymać. Niby jak miałem wejść? Drzwiami. A po co? Sam jeszcze nie wiem. Pośmierdzę trochę i zniknę, więc się nie gorączkuj, nic od ciebie nie chcę.

- A nie może pan jak podobni, na klatce?

- E, bo zostanę dłużej, jak będziesz taki współcześnie gościnny po polsku.

    Chyba pierwszy raz w życiu nie miałem pojęcia jak się zachować we własnym mieszkaniu! Wezwać policję? Jak udowodnię, że go nie wpuściłem? Śladów włamania nie ma. Szarpać się i wyrzucać go za kołnierz? A jeśli jest silniejszy? I ten smród! Musiałem zrobić coś z rękami, więc odruchowo włączyłem czajnik. Wyjąłem kubek i wrzuciłem saszetkę zielonej herbaty. Spojrzałem na drugi kubek, stojący na suszarce, a przez głowę przemknęła absurdalna i dawno zasłyszana myśl: „zło dobrem zwyciężaj”, ale zanim sięgałem po drugi, gość przemówił:

- Toś pojechał, chłopie, z tym dobrem albo złem! Może ja już ani jedno ani drugie? Ale okej, niech będzie. Tylko czarna herbata, nie trącam tego zielonego gówna, bo zdrowe.

    Przeraziłem się nie na żarty. Jeśli rzeczywiście słyszał myśli i wszedł przez zamknięte drzwi, pozostało liczyć tylko na skutki kaca. Ale jaki kac trzyma dwa dni? Bez klina? Usłyszałem, że się poruszył. Spojrzałem, podciągnął nogi pod kuchenny stołek i nad kamaszem zobaczyłem, że nie ma skarpet, tylko strasznie pokręcone, gęste i tak czarne kudły na łydkach, że nie widać skóry. Dreszcz wstrząsnął ciałem i odruchowo spojrzałem na beret. Nie miał jednej na środku, ale dwie atenki po bokach, a właściwie guzy, które wypychały materię od wewnątrz. Nie wytrzymałem! Parsknąłem śmiechem: do ateisty przyszedł diabeł, to jest jazda! Skubaniec i tę myśl usłyszał, bo ledwie podstawiłem mu kubek pod nos, już gadał:

- A gdzie miałem iść, chłopie? Muszę jakoś myśli poskładać, bo mnie zawiesili. Myślałem, chłopie, że …

- Jaki chłopie, ja inteligent jestem!

- Chłopie mówię, boś tylko wykształciuch, nie wiedziałeś? Do dziś rana myślałem, że tylko premii mnie pozbawią, i tak mizernej, z nastoletnich dziewic, kwartalnej w dodatku, no może jeszcze bonów żywnościowych na gyros z kastrowanych kotów, ale nie! Mało im było, kozia ich mać! Odebrali nie tylko smartfona czeluści, pakiet szybkich technik NLP i służbowy dysk teleportacji. Nie dość, że zabrali karnety do fitnessu z bloodmoon jacuzzi, to jeszcze wrzucili w cielsko jakiegoś satyra na pośmiewisko ateistom i wcisnęli w ten smród rozpadu, żeby przypominał, ile ze mnie zostanie, chłopie, jak nie popracuję nad sobą niby!

- I za co to wszystko?

- Jak to w korporacji, kreatywność mi siadła, znasz to przecież. Ale zapytaj regionalnego syna wierzby i parchatej kocicy, kiedy on był tu na regionie?! Kiedy gadał raz ze śmiertelnym łachmaniarzem?! Chyba jak szeptał świństwa w hełmofon czołgiście pod bramą stoczni, jakieś trzydzieści lat temu. I on będzie mi o kreatywności pitolił, czaisz? Niech wejdzie teraz do galerii handlowej i popatrzy na te charytatywne aniołki z plastikową aureolką na drucie, dyndające nad albą po komunii, czy jego stać na taki pomysł? Umie lepiej zakpić z niebieskiego niż współczesny człowiek? Niech podskoczy z pokusą nienawiści tym trollom z netu, co wypisują jadem frustracji komentarze pod każdym najbanalniejszym tekstem i wszędzie Żyda tropią! Niech zaczaruje chciwością tych, co poprawiają sobie samopoczucie w Biedronce i wrzucają najtańszy makaron do kosza z napisem „bank żywności” albo płyn do naczyń za złotówkę raz w roku na święta ubogim. I zrozumie taki, że byle śmierdziuch bije mnie na łeb pomysłem i nie powalczę z duchem czasu! Wszystko przez prywatyzację naszych szkół, kasę wtopili, a wiedzy i metodyki nam nie przybyło. Albo niech regionalny tu zawita raz na trzydzieści lat i niech skusi na seks, kiedy portale randkowe ociekają spermą, a w niedzielę z byle kazalnicy pada więcej gadek o pornografii, ciąży, zapłodnieniu i ciele niż w całej Biblii przez stulecia. Może goście w sukienkach potrzebują naszej kreatywności? I bez niej zachlewają ryja na co dzień, rozbijają limuzyny po pijaku, łożą z tacy na nieślubne dzieci i podrygują na katechezie z dzieciakami w rytm Depeche Mode, aż im najmodniejsze cwelki zawijaski iskry krzeszą spod kopyt! Są skuteczniejsi od nas w odstraszaniu ludzi od wiary, kumasz? A ostatnie widziałeś? Ludzie bardziej wierzą Majom w kwestii końca świata niż własnemu Stwórcy, to o jakiej kreatywności ja mogę jeszcze myśleć, chłopie?! Ale kto by o zdanie pytał opiekuna klienta? Lepiej premie nam odbierać, redukcje etatów robić, no to schowałem się na moment. Muszę myśli uspokoić, oswoić żale, a u ciebie mnie nie ruszą.

- Przecież jestem ateista i tak w ciebie nie wierzę. Po galeriach nie chodzę, makaronu ubogim nie kupuję, wypisałem się nawet z kościoła oficjalnie, a komentarzy w necie nie czytam, bo to bulgot idiotów. Tu oberwiesz dodatkowo, że tracisz czas.

- Zdaje ci się. Masz jeszcze coś do wzięcia. Jak tylko stąd pójdę, rzucisz się do laptopa, wysmarujesz tekst i będziesz szukał poklasku w necie, a pycha jeszcze jest w cenie. Daje nędzne, ale alibi, chłopie!

34 komentarze:

  1. Jedno mam Ci za złe Jacku, gyros z kastrowanych kotów!? Poza tym świetny tekst! W wielu momentach się uśmiałam, w innych przeszły mnie ciarki - zwłaszcza, gdy ten śmierdziuch odczytał myśli narratora.
    Jestem pełna podziwu co do Twojej twórczości. W tak krótkim tekście ująć prawdę o ludziach - brawo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda o ludziach ubrana w postać gorzkeij pigułki do przełknięcia. Dowcipnie i dobitnie. Pod tym wzlędem nigdy nie zawodzisz.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami są takowe przypadki i trzeba zamykać drzwi to n ikt się nie wprowadzi mimochodem. http://malelotnictwo-paraplany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Imię wymagane28 grudnia 2012 19:16

    Nie ma to jak unieść nogę i oddać mocz na Kościół. To takie cool dzisiaj. A czym różnisz się od trolla? Niczym. Szambo

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny tekst doskonała porcja ironii oraz wyrafinowanego humoru

    OdpowiedzUsuń
  6. dobry tekst...
    moze ja teraz nie jestem w stanie na zalapanie ironii...
    ale tych wszystkich zydow nie trzeba wcale tropic...
    oni sa wszedzie...
    wszedzie tam gdzie kasa i mozna kogos okrasc...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobry tekst, podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  8. podoba mi sie... autor utalentowany mrozkowski moznaby powiedziec,,,

    OdpowiedzUsuń
  9. robi wrażenie, czuć pod tą maską ironi i sarkazmu człowieka który był idealistą i się na czymś zawiódł...powodzenia w szukaniu właściwej drogi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobre, w koncu coś fajnego udało mi się znaleźć w tym całym internetowym śmietniku :) Pozdrawiam i chcę więcej

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie pij chlopie, nie pij to i sny beda mniej "smrodlawe":-)Szczesliwego Nowego Roku w abstynencji!

    OdpowiedzUsuń
  12. marnujesz tylko czas i miejsce na serwerach, nie mówiąc już o czasie wszystkich ktorzy przełknęli te wypociny do końca

    OdpowiedzUsuń
  13. Nareszcie coś ciekawego do przeczytania. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak kościół podnosi nogę i oddaje mocz na resztę nieswojej dziatwy to jakoś nikt nic nie mówi... trochę więcej zrozumienia, a może berecik się przekrzywił?

    OdpowiedzUsuń
  15. to tez ciekawe, zagladam polecam

    OdpowiedzUsuń
  16. Perełka. Daje do myślenia...
    Proszę o więcej

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale fajny tekst! :D

    OdpowiedzUsuń
  18. jakem blondynka to tylko www.radiouroda.pl może być lepsza niż ten tekst

    OdpowiedzUsuń
  19. Dobry tekst,ale diabeł Fahrenheitem pachnie i nosi włoskie buty.

    OdpowiedzUsuń
  20. niezłe...tylko Depeche Mode mógłbyś do tego nie mieszac

    OdpowiedzUsuń
  21. Adwokat diabła, prawda? Super!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Facepalm. I takie g... na głównej Onetu. Masakra

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetne pióro! Gratuluję i dziękuję. Miło wiedziec, że są ludzie potrafiący z polotem i szacunkiem poslugiwać się językiem pisanym.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. .....bezsensu i tyle -dno pismackie

    OdpowiedzUsuń
  25. Fajna bajeczka. Podoba mi się. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. co za bdzury!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!dawno takich głupot nie czytalem zmarnowałes mi 3 minuty zycia lecz sie

    OdpowiedzUsuń
  27. To po co Franku czytałeś?

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny wpis. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń

Print Friendly and PDF