wtorek, 25 grudnia 2018

Święta, święta

Święta… święta… święta… brzdęki kolęd, kolejki, prezenty-koszmarki,
z którymi nie wiadomo, co począć,
bo obdarować wypada, najmniej przejmując się obdarowanym. Uśmiechy cioć, babć, bratowej, szwagierek, wujków, siostrzenic, kuzynów, za które chciałoby się dać w mordę, bo nurzane w nieszczerości. Ale to nic, jutro zdejmie je obłuda, zawiść, złość, ale dziś radość ma być, wszak to czas pod presją rodzinnej atmosfery, wbudowanej w świętowanie, o czym przypomną wszystkie reklamy i seriale. 
    Z życzeń sms-owych, korporacyjnych, społecznościowych wyskakują misie
z paczuszkami, mikołajki z szaliczkami, gwiazdki uśmiechnięte, tu i tam czerwone czapeczki nad gębą tęskniącą do rozumu, reniferki z czerwonym noskiem, menażeria pogodnego kiczu i komercji, która gwałci oczy i uszy od połowy listopada, bo musi być miło, wówczas lepiej wydaje się kaskę.
 
  … czasem zastanawiam się, kiedy zostanie usunięte z nazwy tych świąt „Boże Narodzenie”… i tak dawno wypierane jak się da. Nie tylko w handlowej ikonografii, ale także z sieciowych życzeń, bo o czym tu mówić? To takie nie na czasie. Jakaś stajenka, siano, jakieś tam narodziny dzieciątka, dawne mity, średniowiecze normalnie i to nieszczęsne krwawe odkupienie świata wpisane w słodkie dzieciątko? … a fe! Ma być wesoło i rozrywkowo, a to takie niesmaczne i zupełnie nie pasuje do choineczki, światełek, Kevina w domu, Listów do M. , nie wolno psuć radości bałwanka i kolorowych krasnalków z pierniczka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Print Friendly and PDF