niedziela, 13 grudnia 2009

Ich dwoje

    Ich dwoje. Z jakiegoś powodu relacja, która rzuca się w oczy z większości blogowych postów, z kobiecych pism, ze skarg płynących w rozmowach młodzieńców mijanych w miejskich środkach komunikacji. Zastanawia, jaką część procentowo, stanowią codzienne ciągi wypowiedzi-rozczarowań, które dotyczą prostej i od wieków kontynuowanej relacji ona-on. Nigdy dość listów, artykułów, wywiadów, pojękiwań zawodu, chwilowych uniesień, co rozbiją się o bruk. Wydawałoby się, że skoro ludzkość od swoich początków skutecznie odkryła różnice płciowe nie tylko w szczegółach anatomicznych, ale także w psychicznej nieprzystawalności, w płci mózgu i kilku innych ciekawostkach, temat ten powinien umrzeć śmiercią naturalną, gdy tymczasem związek mężczyzny i kobiety dla każdego kolejnego pokolenia niesie ze sobą podobnie odkrywany ciąg nieporozumień.

    Zawsze można powołać się na zmiany klimatyczne, cywilizacyjne, techniczne, zmiany mentalności i charakterów oraz postępującą ewolucję, ale czy za tym idzie nowa lista powodów, dla których „on już jej nie kocha”, a „ona go zdradziła”? Czy jednak zawsze jest to ta sama wybuchowa mieszanka cech płci, kulturowo skazanych na budowanie trwałości tam, gdzie o trwałości nie może być pewnej mowy?

Ponieważ mężczyzna jest prostszym mechanizmem, co to (jak mawiają złośliwe) ma tylko jedną dźwignię, zacznijmy od niego. On w relacji damsko-męskiej skazany jest zwykle na klęskę z racji swej konstrukcji uwarunkowanej biologicznie. Jako samiec jest bowiem głównie siewcą genów i zdobywcą przestrzeni życiowej, w której nieustannie musi się sprawdzać, potwierdzać swoją męskość, siłę i przydatność (również do prokreacji). Z tej racji potrafi być oddanym partnerem, ale w partnerstwie się nie mieści, nudzi się i rozsadza ramy. Dlatego też skazany jest na nieustanne poszukiwanie nowych wyzwań. Mylą się jednak te panie i nieliczni panowie, którzy pomyśleli teraz, że będę pisał o zdobywaniu nowych kobiet przez samca-macho. Daleki jestem od tego. Co prawda, biologiczność mężczyzny najbardziej spektakularnie realizuje się w przeskakiwaniu z jednego łóżka z uroczą zawartością do drugiego, jednak nie jest to jedyna forma spełnienia marzenia o poszukiwaniu doznań, o nowości, inności, nieprzewidywalności i pożądliwości nieugaszonej. Gdyby każdy z nas, samców, nie spełniał się w stałym związku z kobietą, a jednocześnie szedł przez życie kierowany wyłącznie instynktem siewcy genów, nie byłoby wśród nas pantoflarzy, którzy dla ukochanej żony własną egzystencją sięgną dna kopciucha. Nie byłoby wiecznie pierdołowatych mężów, którym żony muszą wskazać kierunek życia, żeby wiedzieli, gdzie stoi lodówka i nie pili z muszli klozetowej. Nie byłoby naukowców, dyrektorów, prezesów i bankierów, którzy bez kontroli żony poszliby do pracy w lewym kaloszu i w prawym trampku. Nie byłoby przede wszystkim zamężnych i spełnionych pań, gdybyśmy wszyscy byli tylko trutniami skaczącymi z kwiatka blondynki na kwiatek brunetki. Mężczyzna niespełniony w związku może zatem uciekać poza terytorium płciowości i będzie uciekać, na przykład w wędrówki górskie z kolegą albo pomiędzy dwa pedały (z naciskiem na pedały jako część składową roweru). Będzie uciekać na boisko, w filatelistykę i w przestworza motolotnią, byle dalej od marudzącej kobiety, która zawsze czegoś chce, bo zawsze czegoś jej brakuje, a która w gruncie rzeczy już nie podlega wymianie. Przestaliśmy być do wzięcia i dobrze nam z tym, bo przecież ta nasza żona w gruncie rzeczy jest nie gorsza niż inne, pewna i bezpieczna, w dodatku bywa już mało atrakcyjna po kilku latach w związku, nie zbiesi się i nikt (w mniemaniu męża) na nią nie poleci. A nawet jak ktoś poleci, będzie szczęśliwa z kochankiem w tle, bo do twarzy jej z samozachwytem, a do domu zawita więcej świętego spokoju. Zwykle raz zdobyta, w mniemaniu swojego faceta, ma zostać zapleczem lub przewodnikiem w drodze ku jego wygodzie na nowych drogach spełnienia, jakbyśmy owej samorealizacji nie definiowali. Proste, prawda? Szczególnie w stereotypie myślowym. Jeśli panie tego nie mogą pojąć, to dlaczego?
 
Tak, to jest ten moment, teraz pora zastanowić się nad nią. W wielkim błędzie jest ten, komu wydaje się, że jako istota bardziej uwrażliwiona, emocjonalna i delikatna, nie umie upomnieć się o swoje. Jeśli wygląda częściej na skrzywdzoną, zaniedbaną i przepojoną cichą pretensją do świata całego, nie tylko męskiego, to z innego powodu: to kruche kobiece biedactwo zwykle chce tego, czego akurat nie ma w danym momencie. Jeśli ma męża pijaka, tęskni do jednego spaceru po osiedlu z trzeźwym. Jeśli ma w domu abstynenta i posłuszną pierdołę, tęskni do drapieżnego macho, który wniesie w monotonię życia szufelkę żaru namiętności. Jeśli jest żoną macho, za jakiś czas będzie tęsknić za łysiejącym misiem, który ją przytuli, zrobi masaż stóp i przyniesie herbatę z miodkiem i cytryną. Jeśli mąż będzie po pracy sprzątał, prał i gotował, niespełniona pani zrobi mu pretensje, że nie mają domu z basenem i nie jeżdżą na Kanary jak Jadźka. Jeśli będzie siedział bezczynnie przed TV z butelką piwa i pilotem, będzie tęskniła, żeby chociaż raz obrał ziemniaki. Jeśli będzie jej przynosił nową sukienkę w rocznice ślubu, poskarży się koleżance, że w żadną rocznicę mąż kwiatka nie przyniósł.

    Smak niespełnienia podobny, pozostają tylko warianty niezaspokojenia i skarga na męża pierdołę lub darmozjada, na związek z degeneratem, nudziarzem albo na los opiekunki i służącej albo znudzonej i zaniedbanej księżniczki, steranej i pozostawionej bez odrobiny miłości i współczucia. Zawsze odbijanie piłeczki winy i przekonanie, że u innych w ogródku trawa wydaje się być bardziej zielona. Dlaczego tak się dzieje? Bo obie płci chcą żyć kolorowo, a tu tyle powinności, szarych i powtarzalnych obowiązków każdego dnia.

Ale są gdzieś związki radosne, spełnione. Dlaczego zatem o nich się zwykle nie czyta i tak mało słyszy? Dlaczego giną pod zwałami dramatów o przemocy w rodzinie, o agresji, o pretensjach i wzajemnym obwinianiu? Dlaczego nie czytamy o pięknym partnerstwie? Czy tylko dlatego, że piękno ginie w natłoku brzydoty, małości i niechęci? Może piękno żyje same sobą i nie musi się z tym wychylać? Czasem jednak wydaje się, że związki spełnione, szczęśliwe i bogate wzajemną miłością, to te, w których ludzie potrafili kochać według recepty św. Pawła: Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.

    Dziś, gdy co chwila i z takim naciskiem, czytamy o niezrozumieniu w związkach, o wzajemnych pretensjach, animozjach, żalach, o różnicach płci, jesteśmy w stanie poruszyć niebo i ziemię, by udowodnić, że wszelka przyczyna naszego rozczarowania, znieważenia, porzucenia, zdrady, leży w drugim człowieku. Ten stan aż się prosi, żeby położyć nacisk na bardzo konkretną frazę z Pierwszego Listu do Koryntian: miłość[...] nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego. Jedną z wielu przyczyn niespełnienia w związkach może być i ta, że mylimy pojęcia i z przyjemną łatwością, ustawiamy miłość za plecami biorcy, któremu przecież „zawsze się należy”, który powinien mieć nieustanne zapewnienie, że jest kimś wyjątkowym, podziwianym, docenianym, który jednocześnie ma pełne prawo zapominać, że prawdą miłości - i to dla obu płci - jest głównie dawać siebie drugiemu. I dopóki ta prawda nie dotrze do kobiet i mężczyzn, ich dwoje, także w kolejnych pokoleniach, pozostaną już na starcie skazani na nieustanne przepychanki z goryczą w tle.

24 komentarze:

  1. Według Ericha Fromma „ miłość jako cenne uczucie jest darem tak samo jak odpowiedź na nią, nie jest łatwą sztuka do opanowania". A prowadząc obserwacje zachowań ludzkich stwierdził, że bardziej dbamy o swój status materialny zapominając o umiejętności kochania. Stąd może ta zewnętrzną manifestacja w postaci wzajemnych pretensji, która nic a nic nie wnosi a określa świat jako ograniczony i oparty na niewiedzy i niesłusznych opiniach. Bo to co jest ważne między dwojgiem ludzi skrzętnie skrywamy w środku i nie jest łatwo o tym pisać i mówić. Wieczna szarpanina i smak niespełnienia powoduje, zgorzknienie a przecież można zapomnieć i wybaczyć. Pochylmy się może w geście przebaczenia ale pewnie bliżej nam do utykania, narzekania i użalania ze szkodą przede wszystkim dla siebie. I na własne życzenie blokujemy odradzanie miłości tracąc jednocześnie zdolność rozbudzenia jej w innych ludziach.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie do końca się zgadzam z tą "ucieczką" w góry czy w górę :) Szczególnie faceci ale i kobiety mają swoje hobby, które realizują inne potrzeby i idee. Wg. autora hobby to ucieczka od związku. Hmmm...ucieczką staje się hobby albo i co innego np. pub z piwem gdy ona/on zaczyna zdecydowanie więcej czasu spędzam poza związkiem. A hobby to świetna rzecz dla wykazujących się talentami. Inna sprawa że często ta druga strona nie ma ochoty uczestniczyć w takim hobby i zaczyna ich tylko łączyć zmęczenie w domu po pracy, gotowanie, marudzenie żony (zwłaszcza) itp.

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się; tam gdzie ludzie chcą tylko brać, albo natychmiast wycenić to co dali i otrzymać nie mniej niż dali, powstaje rysa za rysą -w końcu uczucie pęka jak bańka

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja sie zgadzam!!!
    tekst doskonały, trafne spostrzeżenia;)
    mam nadzieję, ze takie idealne, radosne pary są,ale też nie bardzo wiem gdzie:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. myślę, że ludziom ze szczęśliwych związków szkoda czasu pisać że życie jest oki. Nie muszą przekonywać o tym całego świata - dlatego, że właśnie są szczęśliwi.Wyobraź sobie artykuł: jestem szczęśliwa w małżeństwie, jest super, wzajemnie się wspieramy. Czytałbyś takie coś? Czy raczej starałbyś się przekonać, że to fałsz, obłuda, że ta osoba setnie się myli.
    My - ludzie tacy jesteśmy...

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja wiem gdzie rośnie jedna radosna para!Niedaleko mnie,na sąsiednim osiedlu!Aż miło na nich patrzeć,bo mimo prozaicznych problemów i większych dylematów,mimo różnicy wieku" w drugą stronę"
    wymoszącej 5lat-potrafią się, koniec końców ,porozumieć!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogłem dokończyc czytanie tego artykułu poniewaz pisala go kobieta nielubiaca mężczyzn a pewnie sama jest życiową zawalidroga najmądzejszą na świecie to tak jakbym słuchał swjej głupiej tesciowej , która pochodzi z wiochy i wszystkich chce pouczać a sama nic nie umie oprócz robienia zametu poczytaj głupia o tym czego nie wiesz , że meżczyzni sa bardziej wrażliwsza konstukcja niż kobiety poza tym gdyby nie my mężczyżni dalej siedziła byś w kamiennej grocie bez centralnego ogrzewania i prałabyś kijanka w stawie matołku jakie macie istotne osiągnięcia w usprawnianiu , życia- no napisz

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem dlaczego niektórzy chcą koniecznie obrazić autorkę. Mężczyzna wymyślił pralkę, żeby kobieta miała więcej czasu dla niego....
    Mnie też wnerwiają ciągłe narzekania - że mąż nie pomaga, a żona ciągle krzyczy. On nie pomaga, bo tak go wychowała mamuśka - a żona nie starała się od początku tego zmienić; Ona krzyczy, bo jest bezradna i zmęczona(etat w pracy, etat w domu). Gdyby od początku zechcieli stać się partnerami nie narzekaliby teraz. Ja jestem zadowolona z życia, choć mój mąż nie jest ani typem macho, ani pantoflarzem. Normalny facet, który pracuje, ma swoje obowiązki w domu, ale ma też swoje marzenia, które stara się realizować z moją pomocą, czasem się pokłócimy - ale potrafimy się dogadać. Ja nie zawsze jestem słodka co zawsze jest mi wybaczone. My po prostu się kochamy - bezwarunkowo!

    OdpowiedzUsuń
  9. No, tak - nie tak dawno przeczytałam na jednym z blogów artykuł o tym, że "najgorsi są DOBRZY faceci" i się...załamałam. Brutalny i ordynarny - źle, nadskakujący, miły, opiekuńczy - jeszcze gorzej! Kiedyś moja chrzestna matka przysłała mi tekst zaczynający się od słów: "Nie jest trudno zadowolić kobietę - należy tylko być: miękkim, ale twardym, ale czułym, ale silnym..." i tak dalej i tak dalej. Skłania mnie to do przypuszczeń, że wiele kobiet po prostu NIE WIE CZEGO CHCE. Ale spokojnie. Ja się cieszę z tego, co mam.
    www.cienistadolina.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Fantastycznie ujęty odwieczny problem płci. Tak brzmi prawda o wiecznej "walce"dobra i zła. Gratuluję artykułu.

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja w domu mam wlasnie taka pierdulke i nie zamienilabym mojej poczciwej, najlepszej na swiecie pierdulki na nikogo innego.
    I to nic , ze na Kanary nie jezdzimy - gramy w Totolotka - moze sie uda he he he a narazie w zamian za to dostaje masaz stopek i sniadanko do lozka w weekendy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ładny, dobrze napisany tekst. Nie zgadzam się z przedmówcą, który napisał, że autorka artykułu nie lubi mężczyzn. Osobiście jestem pełen podziwu dla Szanownej Autorki, że zechciała wnikliwie acz stosunkowo zwięźle i możliwie obiektywnie omówić pewien aspekt relacji damsko-męskich. Przemawia do mnie również pointa artykułu, choć nie jestem ani znawcą, ani miłośnikiem Biblii, którą traktuję jak zbiór podań i legend wchodzących w skład mitologii chrześcijańskiej. Gratuluję artykułu i serdecznie pozdrawiam jego Autorkę oraz innych komentujących jej teksty.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepraszam bardzo Autora artykułu za to, że zmieniłem mu płeć. Ot wyszły ze mnie nieuwaga i niechlujstwo. Jeszcze raz przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wreszcie, ileż mozna czekac na takie podejscie do tematu ;) ogółem, niech kazdy zacznie od siebie, niech sam bedzie w porzadku a problemy znikna same;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Miszkamy sobie z Lesiem we dwoje, a że jest on barwną,niebanalną postacią, opisuję zabawne i wzruszające historyjki, ktore mi się z nim przydarzają:)
    Na blogu "lesio i perełka" :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo fajnie się czytało.Skłoniło do krótkiej refleksji na temat kłótni z ukochaną i za to dzięki wielkie.A co do tego,że dużo się czyta o problemach damsko-męskich,to pewnie dlatego ,że to dla większośći najważniejsza relacja w życiu.Poza tym,mało się czyta o szczęściu bo szczęśliwi nie mają czasu się chwalić,tylko żyją pełnią życia :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawe! Gdybyś napisał, że baby są wredne, chłopy to świnie, zapewne wpisów byłoby już kilkaset! Zauważ, że teraz ludzie uwielbiają konflikty: słowne, pisane, rysowane itp. Prawda i wyważony obraz problemu ich (ludzi) nie interesuje!! Swiat tak się zmienił (czyt. młodzi), że jak w jakimś blogu nie leje się krew, nikt nie dostaje w mordę, i nie ma wulgarnego "łącznika", akcje takich jak Ty, spadają! To już żenada! W 20 lat (tylko 20), świat (cywilizowany) dziczeje!

    OdpowiedzUsuń
  18. Gratuluję! Świetny temat, wspaniale przedstawiony ;) O szczęśliwie dobranych mało słychać ,bo ich znacznie mniej... albo tak jak ja...dyskretne szczęście ,w dyskretnym cichym związku bo jak śpiewa Markowska "...świat się pomylił..."
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. To dobrze tak szybko dojrzewać ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Temat rzeka- opisany bardzo ciekawie i miło się to czytało. Ileż to już widziałem wpisów gdy jedna strona narzeka na drugą.Faceci na kobiety, kobiety na facetów.A może właśnie warto się zastanowić że kij ma zawsze dwa końce??że prawda zawsze leży gdzieś po środku??

    Tylko że np co z osobą która według siebie samej i według tej drugiej dawała z siebie wszystko a została zdradzona??oszukana itp itd... tzn że te dwie osoby do siebie nie pasują czy tylko to że ta zdrada była słabością osoby zdradzającej??tylko co jeśli np zdrada trwa długo a nie jest jednorazowym "skokiem w bok"...

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytalam ze wzruszeniem....tak chyba jest z czasem w zyciu kazdego z nas...czekamy na gesty ze strony drugiego czlowieka zamiast sami dawac siebie na nowo.Ale jest to niezwykle trudne gdy ta druga osoba udaje ze nas nie ma....

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak jest ze wszystkimi nie tylko z kobietami.Mężczyźni,kiedy mają wierną kobietę szukają kobiety innej od tej co mają.Szukają inności w seksie by doznać innych wrażeń,choć sami nawet nie wysilają się by tej inności doświadczyć ze swoją partnerką.Wybierają kobiety według nich ładniejsze bo myślą że sami urodę będą mieć do starości.Wybierają partnerki reprezentacyjne by móc się z nimi bez wstydu pokazać u znajomych.Zawodzi ich ta mądrość męska,zawodzi też mądrość kobieca kiedy przychodzi im razem zmierzyć się z upływającym czasem.Wówczas dopiero każdy dostrzega to co w byłym partnerze nie dostrzegał nigdy,ale zwykle jest już za późno by cofnąć czas.Jest za późno by to naprawić.To jest cała prawda o mężczyznach i kobietach,o tych którzy doszukują się w swoim związku samych wad.A szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  23. O szczesliwych parach mniej sie mowi,bo i o czym?To z natury rzecz wlasciwa i oczywista.Jako byly nauczyciel uczestniczylem w wielu posiedzeniach rad pedagogicznych i moze to dziwne ale tam glownie mowilo sie o zlych uczniach.W szkole gdzie uczylo sie okolo 500 uczniow, doskonale znalem nazwiska i charakterystyke tych najgorszych, mimo ze nie wiedzialem jak wygladaja.

    OdpowiedzUsuń

Print Friendly and PDF