niedziela, 7 czerwca 2009

Totalitaryzm do wzięcia

Wracam z kina, wieczór, długa prosta aleja, pogrążona w zimnowiosennej zieleni, z zapachem kwitnących krzewów. Nic więcej nie trzeba dla skołatanej głowy, dla uspokojenia myśli. Mijam dwóch panów na ławeczce, podających sobie tanie wino na znak pokoju. Przekazujący butelkę mówi: a skąd ja wezmę dwieście na składkę ubezpieczenia? Po chwili przechodzą dwie panie, jedna rozżalona: pięćset złotych to same leki... . Kolejno mijane metry chodnika i młody mąż do żony: daj spokój, przeżyjemy w dwóch pokojach, więcej jesteśmy za domem niż wewnątrz, kupmy to auto za sześćdziesiąt, a nie będziemy do niego dokładać. Przy następnej ławeczce siedzą ludzie żyjący z dnia na dzień, z obrzmiałymi twarzami, ale i oni wymieniają zdanie o skrojonym radyjku z budzikiem, za które da się wziąć piętnaście złotych.

    Pieniądz w kwotach, składkach, podatkach, opłatach, cenach, tak trwale i mocno wszedł w nasze kontakty, w komunikację, że nie ma bez niego rozmów. Dziś powiedzieć: wszystko za pieniądze, wszystko ma swoją cenę, każdego można kupić, kwestia ceny, masz kasę masz wolność, to największe truizmy i oczywistości, tak zwyczajne, że zdawałoby się nie ma już o czym mówić. Całe zaś rozważanie o funkcji i roli pieniądza w życiu Polaka XXI wieku zupełnie nie pociąga, bo wiadomo: kto ma kasę ten się liczy i nie ma o czym gadać. Tylko dlaczego ten temat tak drażni, męczy i wraca, w zupełnie zresztą innym kontekście niż słynne „mieć czy być” z okładki książki Ericha Fromma. Świat zamknął się w przekonaniu, że nie ma dziś „być” bez „mieć”, czy nam się to podoba, czy w zasadzie częściej: bardzo nie podoba. Komu najmniej może się podobać? Z pewnością człowiekowi, dla którego zdobywanie fortuny nie stanowi jedynie słusznej drogi. Ludzie żyjący dla kasy, z kasą i przez kasę, może mniej mają dylematów, a energię życia kierują bez większych wątpliwości i jedynie słusznym strumieniem.

    Jako humaniście z przekonania i wykształcenia, bliżej mi zawsze do ludzi, którzy tkwią w objęciach pieniądza, choć nie pałają entuzjazmem z tego powodu, gdy ten przymusza ich do materialnego sposobu patrzenia na rzeczywistość. Już choćby z tego względu, że każdy musi się ubierać, jeść, mieszkać, przemieszczać, opłacać usługi, z których korzysta. Więcej: musi opłacać rozwój intelektu korzystając z książek, podróży, wystaw, uczestnictwa w życiu kulturalnym, które też nie chce być za darmo. Ba! Nawet z tytułu metafizyki i wiary musimy ponosić koszty czysto materialne, związane choćby z opłatami za obrządki religijne i przeróżne strawy duchowe.

    Po co zatem biorę się za oczywistości? Z braku lepszego tematu? Też. Ale również dlatego, że nie daje mi spokoju pewna myśl. Ekonomia, pieniądz, wolny rynek, to pojęcia, które tworzą współczesny totalitaryzm bez wyższej ideologii. Jest to jedyny totalitaryzm bez konkretnej twarzy faszysty, komunisty, psychopaty, idioty, proroka. Pieniądz podszywa swój totalitaryzm pod hasła wolności, równości, demokracji i rzeczywiście ciągnie za nos każdego z nas, bez względu na wykształcenie, wiek, płeć, kolor skóry, przynależność partyjną, wyznaniową, tradycję, światopogląd. Ogranicza życiowe wybory lub kieruje je według wysokości dochodów i wydatków.
  

Totalitaryzm pieniądza doskonale obchodzi się bez urzędów tropiących wroga ustroju. Organizacje finansowe, banki, wypełniają świetnie rolę służby bezpieczeństwa przywiązując klienta i zniewalając go na jego własne życzenie. Robią to bez aparatu represji, bez uciekania się do szantażu, prowokacji, a jedynie proponując szeroką gamę swoich produktów finansowych: kredytów, pożyczek, kart. Obywatel żądny stosownego standardu życia przychodzi pokornie i podpisuje lojalkę na znakomitą część własnego życia. Zaprzedaje swój trud i starania, swoją wolność i niezależność. Czasem przychodzi zmuszony zdobyciem jakiegokolwiek dachu nad głową, innym razem po prostu chce zapłacić za dom w modnej dzielnicy, za nowy model auta. Przyjmuje z pokorą wszelkie warunki podyktowane przez instytucje finansowe i oddaje się w posiadanie bankom, a jak trzeba to i komornikom. Przy tym pozostaje często zadowolony i doskonale przekonany o swojej wolności.

    Totalitaryzm pieniądza nie musi bać się żadnej rewolucji, tu nikt nie przyjdzie obalać systemu, bo ten totalitaryzm doskonale opanował zasadę divide et impera. Nikt i nic tak pięknie nie dzieli ludzi jak pieniądz. To dzięki niemu sami stawiają sobie getta, wyznaczają granice życia pomiędzy lepszym i gorszym, doskonalą zasady segregacji podług stanu posiadania. Niewidocznymi murami miast, zasiekami dzielnic, osiedli, posesji, odgradzają status bytu obywateli kategorii A, B, C i bezwiednie bawią się w wielkiego brata strzegącego reguł gry. Tym samym gniotą w zarodku możliwość pojednania, solidarności i wzajemnej obrony przed dalszym zagrabianiem przestrzeni człowieczeństwa przez pieniądz właśnie. I tak żądni dalszej rywalizacji w dochodzeniu do większego majątku, zdołają doskonale zapomnieć, że całkiem niedługo zza rogu starań i zabiegania wyjdzie śmierć, jedyna i szczera fanka demokracji. Ta nie zapyta o portfel i skroi gratis, wszystkim po równo choć na wymiar, kwit na jednorazowe drewniane pudełko.
    
Czy jest zatem coś, czego się boi taki totalitaryzm? Obawiam się, że to pytanie jest czysto hipotetyczne. Chciałoby się powiedzieć, że ustrój pieniądza powinien bać się spadku popytu na zakupy. Ten jednak z pewnością nie grozi. Człowiek początków XXI wieku zmuszony jest kupować bez przerwy. Z jednej strony obliguje go do tego bombardowanie mózgu milionami reklam wizualnych, audio, tekstowych, działających na podświadomość i innych. Z drugiej zaś producenci towarów wymuszają ciągłe zakupy. Robią to w sposób perfidny, produkując towary coraz gorszej jakości. Stopniowo i bez buntu godzimy się na tandetę nie mając innego wyjścia. Coraz częściej przestajemy się łudzić, że kupiliśmy samochód, pralkę, odkurzacz, deskę sedesową na dziesięć lat i więcej. Z konieczności też z coraz mniejszym żalem wyrzucamy na śmietnik prawie dobre przedmioty.

    Oto łamię nad wodą niewielką część wędki. Następnego dnia odwiedzam trzy kolejne sklepy wędkarskie i dowiaduję się w każdym, że tej części nie dostanę, bo nikt tego nie robi na sprzedaż, muszę kupić całą nową wędkę, a swoją, prawie dobrą, mam wyrzucić na śmietnik. Kilka dni później ułamuje się zawias deski klozetowej. W trakcie odwiedzin w marketach budowlanych dowiaduję się, że samych zawiasów nikt nie sprzedaje, muszę sobie kupić całą nową deskę. Rok wcześniej komuś ułamała się część w spłuczce i trzeba było kupić cały kompakt, bo już nikt nie produkował wkładu do spłuczki wyprodukowanej pięć lat wcześniej. Ktoś inny jadąc po raz kolejny do serwisu samochodowego, na pytanie czemu jego półroczny samochód ciągle się psuje, usłyszał, że im młodszy samochód, tym gorsze części. Jeszcze ktoś na pytanie, czemu w dwuletnim bloku tynk sypie się ze ścian, dowiedział się, że blok z kiepskiego materiału, bo developer koszty obniżał. I tym sposobem, chcąc nie chcąc, coraz boleśniej służymy totalitaryzmowi pieniądza, przeklinając pod nosem, stale zmuszani do zakupów, niezależnych od woli, ale podporządkowanych konieczności.

    Niby to wszystko oczywiste, niby banalne, niby powszechne, więc co zrobić, żeby jeszcze nie bolało? Nie myśleć? Nie rozważać? Nie dzielić włosa na czworo? I co pozostanie? Bezwolne, posłuszne szuranie butami po błyszczącej posadzce kolejnego centrum handlowego? Zatem spuśćmy zasłony milczenia i chodźmy, posłuszni systemowi, któremu nie zagrozi już żaden skok przez stoczniowy płot.

17 komentarzy:

  1. Od wieków jedyny problem który powstawał były pieniądze, one dzieliły biednych, z bogatymi i łączyły bogatych z bogatymi i biednych z biednymi. Tworzyły getta w których, były wyznaczone role...niestety okrutny pieniądz trzyma za morde nas wszystkich, tylko rewolucja krwawa, lub stworzenie własnego świata na wyspie bezludnej może temu zapobiec...oczywiście to jest utopia, bo rewolucji tu nie będzie a chodźby była to i tak, z pieniądzem, a wyspa bezludna tak czy siak odrazu by znaleźli i kazali by płacić podatki za zamieszkały teren który okazał by się częścią jakiegoś państwa;/

    OdpowiedzUsuń
  2. nie da się nie zauważyć, ze pieniądz częściej dzieli niż łączy. I nie sądzę żeby w najbliższej przyszłości miało się coś zmienić... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Obudź się i nie wyglądają źle
    Popatrz jak każdy żre a to już nie jest sen
    To są kłopoty
    Wypnij zad d... nadszedł czas
    D... całych stad w imię wielkości klas.Odwrotu nie ma" Gdy Lech Janerka śpiewał tę piosenkę maszyna konsumpcji dopiero się rozkręcała. Teraz już się kręci bez opamiętania a dominującą jest postawa zorientowana wyłącznie na posiadanie.Podobno pieniądz jako środek nie jest niebezpieczny gorzej gdy staje się celem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolego,mozna biadolić,ze mało,ze nie starczy itd...ale po co??Jesli stale bedziesz narzekal,zrobi ci się przez to lepiej?Nie..Od wiekow ten sam problem kazdego dotyczył(oprocz tych,ktorych nie dotyczył)
    I w sumie nie jest tak zle,jeszcze do ciebie na ulicy nie strzelają,przestan biadolić i sprobuj zobaczyc cos fajnego w wlasnej rzeczywistosci,amen :D

    OdpowiedzUsuń
  5. wszystko to bardzo fajnie i uwodzicielsko brzmi i tak jak w przypadku "zeitgeist" byc moze porwaloby tlumy niezadowolonych z istniejacego stanu rzeczy do krwawej rzezi i "uklepania" wierzcholka piramidy spolecznej - gdyby nie bezsporny, zdaje sie, fakt ,o ktorym wiedze, zdaje sie, podswiadomie kazdy z nas nosi, leseferystyczny w swej ekonomicznej wymowie, zdaje sie, ale najzupelniej biologiczny w istocie, ze pieniadz jest i zawsze byl i bedzie tylko srodkiem, wyrazem , miara a celem jest rozwoj gatunku wyznaczany dysertyfikacja, budowaniem roznic, rozdzielaniem lepszych i gorszych, ziarna od plew...
    jak nie pieniadz to kolor skory, przekonania, a nawet dlugosc malego palca: w obrebie gatunku MUSI istniec roznicowanie, a wiec i pole dla dyskryminacji itp poniewaz inaczej zgasnie MOTOR POSTEPU, rozwoju, ot co.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wpiszcie w google demokracja finansowa. Można sprawdzić, czym powinien być pieniądz, a czym jest teraz. Jest alternatywa. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Mamba ostroleka13 czerwca 2009 13:33

    Bardzo ciekawe spojrzenie. Prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  8. gdy powstawał pieniądz
    'chleb' mozna było swoimi rękomia ziemi wyrwać
    więc raczej słuzył jako wymiennik dobr 'luksusowych'

    był jakby w 'zyciu' i do 'życia' zbędny

    okres formowania się 'szlachectwa'
    to okres odrywania gwałtem 'człowieka' od 'ziemi'

    dziś
    gdy to już się udało
    bo ta zawsze jest czyjaś
    ... i niewykluczone
    ... ze przyjdzie dzień
    ... w ktorym urodzi się człowiek
    ... ktory nie bedzie miał jak na ziemi stanąć
    ... bo od nikogo nie uzyska pozwolenia
    ... na naruszenie jego własności
    by 'żyć'
    pieniądz jest niezbędny

    cokolwiek wziąść
    bez stosownego pozwolenia / przyzwolenia
    i... przestępcą sie jest

    - runo leśne
    zbierać po lasach można
    bo derekcja lasow rozporzadzeniem na to przyzwala
    - by rybę złowić
    już trzeba mieć pozwolenie
    - inne zwierzaki ?
    rzecz oczywista
    a ponad to mało już ich :(
    - woda w kranie
    słono, bo więcej niż prąd kosztuje
    - pobor wodzy rzecznej
    tez jest formalnie obłozony
    systemem pozowleń i ołat

    O! wody deszczowki mozna się napić za darmo

    a pieniądz...
    mając go
    ma się więc i ZOBOWIĄZANIE nowonarodzonego
    choć takiego on sam wcale nie podejmował
    ON MUSI GO MIEĆ BY MOC ŻYĆ
    i otrzyma go od nas
    ale... o nie, nie za darmo
    ceną jaką bedzie musiał zapłacić
    to akceptacja zastanego systemu
    własności i zobowiązań
    i brak alternatywy dla... 'chocholego tanieca'
    w jaki trza się wdac by go zdobyć

    pieniądz...
    to symboliczny 'czarny piotruś'
    u kogoś zawsze zostaje jako... 'śmieć'
    choć cały system organizacji i sprawnosci panstwa
    opiera się na przymusie
    jego zdobywania - posiadania

    [qqru]

    OdpowiedzUsuń
  9. Ładny felieton! Jednak dorzuciłbym pewne tło: to nie pieniądz, ani zamordystyczni przywódcy robią nam wodę z mózgu. To byłoby za proste. To ogólna własność ludzkiego umysłu - wytwarzamy tzw. kulturę (w sensie cywilizacyjnym) i jej się podporządkowujemy - zwykle zupełnie nieświadomie. To pieniądz "wytwarza" zło, to my sami. Świat, czy też otoczenie w jakim wzrastamy, mówią nam, co jest ważne, co godne pogardy itp. Np. we wcześniejszej wypowiedzi: "bez różnicowania nie byłoby postępu". A po co ten "postęp"? I co to właściwie jest? Dlaczego to miałoby być dobre? Na takie pytania pada zwykle odpowiedź typu: "to oczywiste, wszyscy rozsądni ludzie są za postępem". Ale to żaden dowód, po prostu wypowiadamy takie "oczywistości", bo nasiąkliśmy nimi.

    Jeśli jakieś społeczeństwo zdryfuje w określoną (dla nich) oczywistość, to ludzie mogą zacząć uważać, np. że wypowiedzenie wojny całemu światu jest OK (przecież nie sam Hitler tak myślał, tylko większość, zdawałoby się, rozsądnych Niemców), albo że gnojenie własnych obywateli w imię lepszej sprawy jest OK (Rosjanie do tej pory tak myślą). Tak niestety funkcjonuje tzw. kultura cywilizacyjna. A ona siedzi w naszych głowach, bo gdzież indziej? Należałoby ludzi uczyć, jak uzyskiwać odporność na sugestie społeczne, tak jak się uzyskuje odporność na zarazki.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. jeszcze raz...
    jesteśmy tylko jedną z 'oborowych' sztuk inwentarzowych panstwa

    tygodniowe 50 ofiar wypadkow drogowych
    to w okresie kryzysu... 50 ! WOLNYCH ! ETATOW ! - bezinwestycyjnie !!!
    a i wymuszony obrot pieniądza (ubezpieczenia, pogrzeby, naprawy itd..)
    bo ten tylko w 'ruchu' jest dla gospodarki jej 'krwią'

    TAKI SOBIE ZAFUNDOWALIŚMY ŚWIAT

    ostatnią probą ratowania prawa do zachowania człowieczenstwa
    był ... Pe eR eL !
    przez swe spowolnienie parcia ku luksusowi
    biednia ale kazdemu po troszku
    'dyktatura' ale i bezpieczenstwo
    ...
    [qqru]

    OdpowiedzUsuń
  11. ladnie napisane i ciekawe komentarze o dziwo.. tak, rzeczywistosc jest okrutna dla maluczkich, zawsze byla.. nikt nie sprobowal jednak odniesc sie do obecnej sytuacji ekonomicznej w wiekszosci krajow "wysoko rozwinietych", nikt nie poruszyl tematu obecnego kryzysu ekonomicznego wywolanego wlasnie przez milosc do posiadania, do zycia w "luksusie" na kredyt, przez konsumpcjonizm bez opamietania. banka mydlana pekla, moze jeszcze sie nie rozleciala na kawalki, ale jej konstrukcja jest znacznie oslabiona i moze sie rozleciec w kazdej chwili. co to moze dla maluczkich oznaczac ? beda mieli jeszcze gorzej.. taki los..

    a rewolucja ? jaka niby ? czy jest jeszcze jaka kolwiek opcja ?

    OdpowiedzUsuń
  12. odpowiadajac filozgredowi: nie wiem po co ten postep i w ogole co to jest postep , natomiast wiem ze co by to nie bylo jest immanentna cecha zycia w ogole, nawet nie zycia, rzeczywistosci, wszechswiata, smiem twierdzic... postep, rozwoj... ok moze bardziej neutralnym niewartosciujacym slowem bedzie... "droga", dzianie sie, bo ja wiem, w kazdym razie przeciwienstwo "niczego", zastoju, pustki...
    czy jest inna opcja? moze... w innym swiecie? w kazdym razie ten "nasz" swiat dobry bog czy inna cholera urzadzila tak ,a nie inaczej, lot co ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Może jestem mało inteligentny,może niedorozwinięty umysłowo,ale nie za bardzo rozumiem sens twojego,dość obszernego wywodu.Przecież obecne czasy nie są niczym nadzwyczajnie rzutującym na zachowanie się człowieka i pieniądz - w jakiejkolwiek byłby on postaci - nie ma tu nic do rzeczy. Różnica jest tylko w gadżetach,które mamy dzięki rozwojowi techniki. Pięćset lat temu nikt nie pragnął nowego modelu telefonu komórkowego,laptopa czy wakacji na Seszelach. Taki był wówczas poziom cywilizacyjny. Sam człowiek zmienił się niewiele. Zawsze pragnął i pragnie tego samego : szczęścia,miłości i spokojnego życia kosztem jak najmniejszego wysiłku. Gadżety mają ułatwiać i uprzyjemniać życie. Do ich nabycia potrzebne są pieniądze lub władza tak jak miało to miejsce pięćset czy tysiąc lat temu.

    OdpowiedzUsuń
  14. wódz kim dżon kił13 czerwca 2009 16:27

    Kiedyś czytałem fajną książkę świat bez pieniądza co by było gdyby nie było pieniędzy autor ma super wizjie jak wszyscy bysmy pracowali w imie osiągnięcia jednego celu , nie było by biednych ,bogatych,nie wykrztałconych ,wykrztałconych wszyscy równi szkoły darmowe,masa pracy za którą otrzymywali bysmy np samochód co bysmy chcieli rozwój naszej cywilizacji natychmiastowy w xxi wieku my nadal borykamy sie z problemem głodu!!!! wrzystko przez $ bo kazdy che ich mieć jak najwięcej...może kiedyś dorosniemy i zrozumiemy że $ nie zapewnią nam przezycia w tym świecie
    a mogły by znacznie przyspieszyć rozwój naszej cywilizaci która jest ograniczana przez $ koszty produkcji,opłaty,wypłaty,tax
    itd może za 1000 lat nie będzie tego wszytkiego i wszyscy ludzie będą pracowac nie dlatego że będą musieli!!! a będą chciali pomóc w rozwoju jezeli ktos zada sobie tyle trudu i znajdzie ta ksiązke oraz przeczyta zrozumie jak jesteśmy bardzo uzależnieni od $ i co one z nami robią chęć posiadania żąl

    OdpowiedzUsuń
  15. Na lekcjach katechezy wyrażnie jest powiedziane ze mozna służyć ALBO Bogu albo kasie. Wybór nalezy do nas samych. A co do tej wędki... z jednej strony decydenci i media biadola ze marnotrawimy zasoby naturalne, że wody brakuje, że efekt cieplarniany, że facryki emitują trucizny ale nikomu nie przeszkadza produkcja jednorazowych przedmiotów. Rządy zachecaja do wymiany aut na nowe mimo że stare czasem sa w całkiem dobrej formie. Nikt nie zaprząta sobie głowy takimi drobiazgami jak części zamienne do RTV - sa jednak inicjatywy skupu i odbioru "zuzytych" artykułów AGD i recyclingu. Czy więcej energii pochłania stworzenie nowego samochodu, wędki, pralki, telewizora czy też naprawa ? Czy srodowisku słuzy konsumpcja, wymienianie całkiem dobrych sprzętów na nieco tylko bardziej nowoczesne ? Czyz nie zwykłym złodziejstwem jest juz w fazie projektu opracowywanie urządzen które mają z góry założony czas działana po którego upływie maja być zastąpione nowym ? Można budowac sprzęty trwałe, łatwe w naprawie, oszczędne... trzeba tylko chcieć. Jak mozna cieszyć się z zycia będąc zakopanym w kredytach tyrając na "jakis poziom zycia" po 10 i więcej godzin. Czy naszym sensem zycia ma byc zarabianie pieniędzy ?

    OdpowiedzUsuń
  16. przemawia do mnie calosciowa teoria rozwoju swiadomosci kena wilbera,ktora krotko mowiac ujmuje ten rozwoj czterech cwiartkach(indywidulana-zewnwtrzna i wewnwtrzna +spoleczna-zewnetrzna i wewnetrzna).kazdy z nas bylby taka caloscia harmonijna lub nie zaleznie czy te cwiartki rozwijalyby sie w miare rownomiernie.wszystko wskazuje na to ze zaburzona zostala rownowaga i nasze cwiartki zewnetrzne zdominowaly rozwoj naszej obecnej swiadomosci,w konsekwencji cywilizacji i kultury-czyli malo wiemy i rozumiemy nasze wewnetrzne osobiste motywy wiec w konsekwencjii,spoleczne takze.poddajemy sie slepo modom i trendom bo skad wiedziec co wazne???kiedys ta funkcje pelnily autorytety moralne i duchowe,teraz czlowiek najczesciej sam musi szukac odpowiedzi na wazne pytania a to wymaga-odwagi i dojrzalosci.a ta nie rodzi sie w ciagu jednego dnia ani roku roku ani zycia :)...a do tego dochodzi poczucie ogromnego osamotnienia,strach,niepewnosc
    .ani masowe autorytety ani zachodnie religijne instytucje nie maja juz prostych odpowiedzi...jak to sie potoczy?-odpowiedz w kazdym pojedynczym ludzkim sercu!

    OdpowiedzUsuń
  17. Doskonale rozumiem. Gdybym nie otarl sie w zyciu o pieniadze, myslabym tak samo.

    OdpowiedzUsuń

Print Friendly and PDF