Właśnie. Dlaczego moja metrykalnie dorosła córka zawsze przerywa ciszę w najmniej spodziewanej chwili i to pytaniem w tonacji niemal biblijnej? Czemu najtrudniejsze zadaje w samochodzie, gdy tak łatwo o agresję pomiędzy kierowcami po lobotomii, na przyczółku wojny płci i w spowolnionym ruchu aut niewolników smartfona? Przeciągałem brak zainteresowania dalszym brzmieniem pytania, ale klepki potencjalnych „dlaczego” przeskakiwały w głowie z trzaskiem datownika na poczcie. To ja już wiem: jest po rozmowie z mamą i jeszcze raz wyszło, że nie jestem dobrym mężem. Ale o co szło tym razem? Po całodziennym sprawdzaniu matur nie zabrałem żony na kolację do restauracji McDonald’s? Nie zaproponowałem czegoś w osiedlowym Maxx Pizza po wywiadówce? Zapomniałem o kwiatach na urodziny? A może nie przerzuciłem powiązanych prześcieradeł przez okno wysokiej wieży z klasówek i nie wyrwałem mojej księżniczki do kina? Wszak z doświadczenia wiem, że to matrix, ale zawsze można mieć pretensje, że nie próbowałem!
- No powiedz, czemu faceci są tak beznadziejni?
A jednak rozmowa z mamusią i na swoją obronę próbowałem ostrożnie umoczyć resztę populacji:
- Ale którzy faceci?
- No tacy, wiesz, w moim wieku. Czy ja za dużo wymagam?
Uff, to tylko jeden z tych poważnych tematów, zmieniających błyskotliwego ojca w kompletnego matołka, przynajmniej w kwestii dojrzewania kobiet.
- A jaśniej, to jakich masz na myśli? – Zagrałem na zwłokę.
- Jak trafiam na fajnych, to homo i świetnie się z nimi dogaduję. Wiesz, gej najlepszy przyjaciel kobiety, a ja naprawdę uwielbiam robić z nimi zakupy. Zawsze są mili, bezinteresowni, coś fajnego w ciuchach wypatrzą i mają tyle tematów. Cała reszta, to wieczne mameje, cieple kluchy, które trzeba holować przez świat i palcem życie pokazywać. Bez mamusi włożą trampki na lewą stronę. Oczywiście są jeszcze osiedlowe Seby, zaćpane i zachlane w poszukiwaniu Karyny do bicia, ale to żaden facet. Robactwo, czy jak tam poetycko nazywasz? Nawóz historii? O, i jeszcze ten podgatunek.
Wskazała wielkie audi, z którego wysiadł anorektyczny samczyk i dodała, że takie to wymuskane, ani chłop ani baba, po czym zamyśliła się na chwilę.
- Patrzysz i nie wiesz: kto prowadził, a co było prowadzone. Mam już tego dość! To znaczy, że zostanę z wami do końca życia?
- Próbujesz brać mnie na litość, czy zamierzasz dojechać na naszym wikcie do czterdziestki?
- Sam widzisz, że specjalnie nie mam wyjścia. Ale czemu oni tacy są?
- Przeczytałem ostatnio takie zdanie, w fajnym kryminale, że faceci teraz, to pierdoły, ciapy i pantoflarze albo testosteronowe prymitywy, a pomiędzy ugór. Może coś jest na rzeczy?
- A sam do których się zaliczasz?
Pytanie należało raczej do retorycznych, zważywszy na moje spięcie i słownictwo w trakcie pokonywania ostatnich trzech skrzyżowań, ale potomstwo nie rzucało bynajmniej kół ratunkowych. Wybrnąłem jak umiałem:
- Sam należę do innego pokolenia przede wszystkim. Trochę inne wartości nam wpajano i nikt nie pytał, co mi się podoba, a co chcę robić. Wymagano od nas i tresowano, a jeśli stawialiśmy opór, to w łeb. Ale to uczyło konsekwencji i odpowiedzialności, przynajmniej niektórych. System nagród i kar, mniej lub bardziej sprawiedliwych, wyznaczał granice. Wszystko miało wyraźne kontury, łatwiej było się poruszać. Może dlatego tacy niewyraźni ci dzisiejsi dwudziestolatkowie.
- Ale mnie nawet nie o to chodzi! Zobacz ojcze, oni fizycznie są tacy jacyś, wymuskani, chudzi, wątli … niedorobieni? Jak myślisz, co na to wpływa? Nawet na geny nie zwalisz, bo przecież ich ojcowie, może mentalnie Janusze, może korposzczury związane w krawat, ale jednak męscy, trochę z brzuchem, trochę z klatą, nie szukasz tam cycków, żeby płeć określić. A ci, tam?
- Ty masz rację, córcia, a ja nie mam odpowiedzi. Hm, a może to ewolucja? Może dziś siła fizyczna jest w zaniku jak włosy, skoro homo sapiens, choć jednak nie każdy. Jeśli technologia eliminuje część zawodów z rynku, skoro pracujemy głową, tworząc automaty do wszystkiego, po co komu muskulatura? Nawet na polach bitew decyduje technika.
Zawiesiłem się na czerwonym, a za skrzyżowaniem zobaczyłem kolejnego rachitycznego samczyka, lat koło dwudziestu, w jaskrawych adidasach, wsiadającego do wielkiego pikapa. Coś mnie tknęło:
- Wiem! To pewnie kwestia chemii w żarciu na etapie kaszojada, a potem te ajpady, laptopy, gierki, ścierki i oni w przeciwieństwie do nas za piłką nie biegali, z trzepaka nie spieprzyli się na ryj, nie skakali po drzewach, nie włazili…
- Tak tak, znam to! Te twoje kombatanckie gadki. Będzie o strzelankach z patyka, gonitwach po budowie, z której wyganiał was nocny stróż. Zawsze to samo. Nie nudź, proszę. Wszystko wymyślisz, byle nie wspomnieć, że faceci po prostu są w zaniku. Przyszłość należy do kobiet. Ta wasza „Seksmisja” przestała być zabawna. Naprawdę ciągnie kopalnią i dlatego nie chcecie przyjąć rzeczy oczywistych. Na szczęście sam powoli zaczynasz to rozumieć, nawet jak nie przyznajesz się mamie. A przecież tylko dzięki mnie głosowałeś teraz na kobietę. I może nie jesteś stracony dla przyszłości tego świata. Jakoś nie bolało, gdy przestawiłeś się na moje woreczki z firanki do warzyw i dajesz radę bez plastiku. Jeszcze trochę i przekonam cię do kupowania mięsa w wielorazowych pudełkach. Sam nie zauważysz, kiedy naturalnymi metodami wyprowadzę cię na ludzi.
Aż chętnie bym wróciła do tych beztroskich " kombatanckich " czasów, bez komórek, laptopów itp.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam