wtorek, 4 stycznia 2011

A może by tak kupą?

Potrzebny narodowy zryw, pomyślałem, zrywając zelówki moich sześcioletnich kamaszków. To było zaraz potem jak nieznany mi z imienia sąsiad, czerwony od zrywania swoich zelówek, nieśmiało zaproponował, żebyśmy dla odmiany do tyłu pchali jego toyotę. Robiłem co chciał, dla mnie to co najwyżej poranne zrzucanie brzucha, a dla niego być albo nie być w robocie na czas. Póki co był szczęśliwy, ruszył ze śnieżnej brei i jeszcze z daleka dziękował awaryjnymi. Nie nasyciłem się dobrym uczynkiem, gdy z tyłu dobiegł kobiecy głos proszący: „a może i mnie pan popchnie?”. Czemu nie, uśmiechnąłem się do zbereźnych myśli, widząc kozaczki na czerwonych rajstopach pod dziwnie krótką spódnicą jak na tę porę roku. Tym razem punto, więc lżejszy kaliber i śnieg pod kołami jakby mniej wyślizgany. Pani po chwili już odjeżdżała w sobie wiadomym kierunku, radośnie machając rączką przez zaparowaną szybę. Odmachałem i jakoś lżej mi było na wspomnienie kozaczków i na myśl, że jednak dobrze jest nie mieć samochodu.

    Gdy mijałem kolejne wejście do bloku zobaczyłem kartkę z dość ironicznie brzmiącym wezwaniem: „w dniu 3-cim stycznia uprasza się mieszkańców do przestawienia aut, ponieważ będą odśnieżane miejsca parkingowe przed blokiem”. Jeszcze raz spojrzałem na ogłoszenie, potem na zaspy pokrywające parking, na kilka aut z czapami śniegu na dachu i ostatecznie na datę w zegarku. Czyli wczoraj uprzątnięto, a ja dziś wypycham auta ze śniegu? W nocy na pewno nie padało, ja zaś pokuty aż tak wielkiej nie otrzymałem, więc? Poranek ironii? Tu trzeba zrywu narodowego! Rewolucyjne hasło jeszcze raz wypełzło spod czapki, ale jak zerwać naród do odśnieżania, skoro narodowi nie chce się aut przestawić, gdy sprzęt ciężki chce go w walce wyręczać?

    Polak to jednak ciekawe stworzenie. Sam tyłka nie ruszy, a nawet jak inni przyjdą z inicjatywą, to oleje i jeszcze nabluzga, że wyjechać nie może. Ale sąsiedzka pomoc do popychania? Czemu nie, zwłaszcza, kiedy sama się rwie i to do jego auta! Gdy ostatecznie o pomoc trzeba poprosić, raczej będzie patrzył jak komornik na szafę, ale zwykłe „proszę” nie wyrwie się z głębi potrzeby. Będzie za to wzrok wymowny z ostrzeżeniem w podtekście: „widzisz jak się męczę, jak nie pomożesz, to jesteś ten na cztery litery i w dodatku na kaczych łapach”. Zryw mógłby być, czemu nie, tylko czy potrzebny taki wielki, narodowy? Wystarczyłby może sąsiedzki? Niechby blokowy! Oj tak, w sytuacjach podbramkowych jak nic przychodzi tęsknota do gospodarza na miarę Anioła z Alternatywy 4! Ten potrafiłby zachęcić naród do czynu. Potrafiłby przekonać, osłabić każdy argument i gest odmowy w walce ku świetlanej przyszłości kolektywu. A tak? Stracone lata… Przebrzmiali herosi czynu społecznego, powróćcie! Nie masz w tym czasie marnym Anioła, więc kto jest? Kto wychyli się pierwszy? Ba, gdyby to było miejsce na parkingu strzeżonym, ponumerowanym, każdy odśnieżyłby swoje i z głowy. Ale na takim pod blokiem? Zawsze jest ryzyko, że jeden odśnieży, inny wjedzie, nie pomoże tekturowa tablica z inskrypcją zachęty: „Chcesz parkować? Też se odśnież, wale, bo to mój pot, czas i mój samochód”. Taka tablica to konieczność, niezbędna prewencja dobrego samopoczucia. Bez tablicy - z braterskim pozdrowieniem dla sępa z klatki obok - cała robota na nic. Wiadomo, każdy odśnieżający ryzykuje. Jak inny mu wjedzie w gotowe, do końca życia nie zdoła zmyć skazy frajera. A już miałby się za frajera do kwadratu, gdyby musiał odśnieżyć sąsiednie miejsce w porywie gniewu i urazy do Kaina swego, który wcisnął się na uprzątnięte.
  
Pewnie, że lepiej zwalać na spółdzielnię, co kasę bierze i nie odśnieży, na drogowców, co znowu ich zima zaskoczyła, psioczyć na pogodę, że śnieg niepotrzebnie przynosi, ale żeby tak raz się skrzyknąć? Dać przykład, przebiec po zmotoryzowanych sąsiadach i solidarnie, kupą, po kolei odstawiając auta i robiąc im solidne miejsce… jeden wieczór, kilka godzin i sąsiedzi nie musieliby ani wypychać samochodów, ani grozić sobie wybijaniem szyb. Ale nie, z tym Polak ma problem zasadniczy: bo na każdym zebraniu ktoś musi być pierwszy. A nawet jak pierwszy się pojawi, to łatwiej nazwać go osłem, podsypać sentencją, że głupich robota lubi, a samemu przyczaić się za firanką i odczekać, aż sąsiad z mniej zasypanego miejsca odjedzie, wcisnąć się tam ze swoim samochodem i pójść na tramwaj, bo prognoza głosi, że za trzy dni więcej śniegu będzie i wtedy do marca zapomnij o parkowaniu i oszczędzaj na paliwie.

7 komentarzy:

  1. kobieta-niewygodna.blog.onet.pl7 stycznia 2011 09:25

    Hm... Na moim osiedlu odśnieża ekipa specjalnie do tego celu wynajęta. Skąd pomysł aby mieszkaniec bloku zasuwał z łopatą? - Bo wnioskuję, że o osiedlu, a nie o prywatnej posiadłości była mowa...

    Pzdr,
    kobieta-niewygodna.blog.onet.pl
    Kobieta N.

    OdpowiedzUsuń
  2. 100% prawdy. Kiedyś szkoły odśnieżały się same przy użyciu woźnych i młodzieży. Dzisiaj sama propozycja odśnieżenia powoduje głęboką obrazę i jest to skutek wychowania, ponieważ Hitem zakupów przedświątecznych w TESCO były łopaty do odśnieżania dla dzieci. Dziatwa wypadała ze sklepu z łopatami w rękach i natychmiast odśnieżała zasypany parking. Te małe dzieci jeszcze nie wiedzą że praca jest bee i nie należy się wychylać. Za parę lat się dowiedzą i przyjmą zachowania takie jak w ww blogu.

    OdpowiedzUsuń
  3. I święta racja - kiedyś nie miałam garażu i stojąc pod blokiem po padach śniegu wiadomo co było.... odśniezyłam sobie samochód i miejsce dookoła niego wynosząc śnieg poza obręb parkingu a sąsiedzi jak sępy czekali aż odjadę... po powrocie wiadomo miejsce bylo super więc i zastawione zostało - więc odsnieżyłam sobie następne w końcu w okresie zimowym zawsze mam łopate w bagażniku a że to kombi więc duzo się zmieści :) ale po kilku odśnieżonych miejscach mnie też się praca społeczna znudziła i wjeżdzałam jak wszyscy. Teraz moge powiedzieć jedno - dziekuje losowi za garaz i za to ze nie musze stać pod blokiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też odśnieżam dla zdrowia i zawsze ktoś mi zajmuje nie przejmuję się tym ale fakt pewnie większość uważa mnie za frajerkę a jak się gapią! Ale co tak niech siedzą w domach i obrastają w tłuszcz.
    Abstrahując... zawsze uważałam, za niesmaczne reklamować swój blog w komentarzach. Więcej godności.

    OdpowiedzUsuń
  5. kobieto niewygodna, zapewne mieszkasz w duzym miescie gdzie mozna spotkac takie ekipy ale nie wpadlas na to, ze sa bloki na totalnym wygwizdowie i jak bys kogos tam zapytala o ekipe odsniezajaca ten umarlby ze smiechu ?

    OdpowiedzUsuń
  6. kobieta-niewygodna.blog.onet.pl7 stycznia 2011 13:13

    Cin, przyznaję bez cienia ironii, że nie wpadłam na to, iż istnieją osiedla (bloki) nie zarządzane przez nikogo... To komu i za co jest czynsz płacony, jeśli można spytać..?

    Pzdr,
    Kobieta N.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zryw narodowo - sąsiedzki wydaje się bardzo wzniosły, jednak... mało realny...

    OdpowiedzUsuń

Print Friendly and PDF