niedziela, 2 stycznia 2011

Życzenia

Fajerwerki, petardy, mniej lub bardziej zimne ognie ucichły i dały odetchnąć przerażonym psom, pochowanym po szafach kotom, a i nam jakoś brak wybuchów pozwala od nowa składać myśli i wracać do pionu po sylwestrowym szaleństwie. Szaleństwie? Czasem można odnieść wrażenie, że szaleństwo takiej nocy w roku, bardziej stało się szaleństwem medialnym niż rzeczywistym. Ekrany telewizorów pokazują tysiące uśmiechniętych twarzy, miliony kolorowych eksplozji z całego świata, a w naszym otoczeniu? Często docierają głosy, że to przecież taka sama noc jak każda. Nie można dać się zwariować, tylko dlatego, że data się przesuwa, bo czyż daty nie przesuwają się każdej doby? Nawet jeśli przebija jakiś smutek i zmęczenie przez słowa tych, co pozostali w domu, przed telewizorem, tych, którzy poszli spać przed północą, to dobrze, że ten głos jest i jednak się przebija. Mówi ważną rzecz: dajemy sobie prawo do witania nowego roku po swojemu, podług własnych potrzeb i nastroju, nie musimy przed sobą udawać jak świetnie się bawimy, gdy na zabawę nie mamy ochoty.

    Patrzę za okno dziś, gdy styczniowe ciemne chmury niosą zapowiedź nowego śniegu. Z tego, który spadł ostatnio sterczą jeszcze patyki po fajerwerkach, a puste butelki po szampanie wyglądają szyjkami w niebo, jakby chciały jeszcze raz posłać tam barwne światła. Spoglądam na nieruchome drzewa po wietrznej nocy. Cisza. Czy coś niesie? Coś wróży? Błoto pośniegowe, rozdeptane na ścieżkach, takie samo jak w ostatni wieczór starego roku. Mewy wypatrują parapetów zdobnych w kawałki chleba, w resztki mięsne ze stołu ludzkiego, kołują przy tym przyczajone w locie, zawisają na chwilę, żeby zdobyć kąsek wypełniający brzuch, one też jak w starym roku. Dla nich to ciągle ta sama, uciążliwa, zima. Taka sama jak dla wiecznie ruchliwych i ciekawych srok, nad którymi stoicko nieruchome gawrony siedzą na drzewach. I tylko gołębie w swoim rytmie odważnie drepczą chodnikiem w oczekiwaniu na dar ludzkiego serca, którego posiadacz rozsypie pod krzaki trochę ziaren i okruchów.

    Po co o tym piszę? Bo jakiś świeży ten rok i jednocześnie znany. Z jednej strony niesie ciekawość nowego, innego, może lepszego czasu. Z drugiej? Czai się ta sama myśl, że niewiele nas zaskoczy. Galop dni jest tak poukładany pośród rodzin, domów, pracy, tych samych znajomych, że rewolucji nie będzie i może nawet lepiej, żeby jej nie było. Wielu z nas doskonale wie, że nie warto postanawiać zbyt wiele, bo te postanowienia już miały swój czas i spełzły na niczym. Łatwiej mówimy sobie: nie zapiszę się na kurs angielskiego, bo już mi się nie chce. I znowu nie pójdę na siłownię, choć przydałoby się zrzucić dziesięć kilo, ale zdrowsze samopoczucie to za mała motywacja. Zapewne nie zmienię pracy, bo kryzys na rynku ma się dobrze i niczego nie znajdę. Pewnie nie wyjadę na Maderę i inną Ibizę, bo kredyty znowu przewyższą marzenia, a ceny pójdą w górę i jeszcze ten wyższy VAT! Nie wydam książki, bo już tyle ludzi pisze, co czyta, więc nie ma dla kogo i z kim zabijać się o jej wydanie. Nie namaluję obrazów, których nikt nie ogląda, nie skomponuję ambitnego utworu, bo to czas Dody i Lady Gagi, nie pojadę na narty, bo nie dadzą mi urlopu zimą, nie kupię nowego samochodu, bo trzeba oszczędzać na emeryturę. I tak moglibyśmy w każdym domu, przy każdym pubowym stoliku, przy wielu rodzinnych obiadach, a i w gronie przyjaciół na spacerze wymieniać wszelkie prawdopodobne postanowienia „na nie”, których z różnych powodów nie da się zrealizować. Więc co pozostaje w noworocznych życzeniach? Obyśmy tylko zdrowi byli, a ten nowy niech przynajmniej gorszy nie będzie od starego.

    Można się zżymać, że to polskie marudzenie, skrajny minimalizm nastawiony na przetrwanie, że brak entuzjazmu i wiary w przyszłość, że narzekanie i brak radości życia. Można też się cieszyć, że jednak mądry mamy naród, rozsądny, który umie liczyć na siebie, nie popada w hurraoptymizm i skrajności, bo mierzy zamiar podług sił, czyta prawidłowo znaki czasu w życiu społecznych, politycznym i gospodarczym i nie daje się zwariować modom i reklamie bardziej niż to koniecznie. Można też powiedzieć, że skoro od lat postanawiamy to, z czego realizacją mamy kłopot, to może postanowienia dotyczą spraw nieistotnych? Ponieważ mowa o rzeczach i sprawach drugoplanowych, życie weryfikuje postanowienia, stawiając przed nami wybór naprawdę ważnych aspektów.

    Czego dziś zatem życzę swoim bliskim, krewnym sąsiadom, Polakom, czytelnikom tego bloga (mniej lub bardziej znajomym)? W dobrze rozpoczętym 2011 roku życzę przede wszystkim pokoju i względnego spokoju. Bezpieczeństwa i wolności od wszelkich kataklizmów, które niesie przyroda, polityka i gospodarka. Byśmy potrafili odróżniać pożytki od ułudy. Byśmy nie tyle budowali teoretyczne piramidy życzeń i marzeń, co umieli spontanicznie tworzyć i odkrywać niespodzianki codzienności, które cieszą i pozostają w pamięci na długo. By było nas stać na nagłe i niezaplanowane przyjemności spotkań z naturą i drugim człowiekiem. Abyśmy potrafili nie tyle liczyć się z czasem, co z pożytkiem go wypełniać. Byśmy umieli ze sobą rozmawiać, nawet gdy pojawiają się różnice zdań, poglądów i przekonań, a po odrzuceniu emocji, byśmy z każdego spotkania z bliźnim wychodzili mądrzejsi, bogatsi i lepsi. Oby nie zabrakło w tym roku ciekawych społecznych tematów, ponadczasowych, które ten blog pomieści nie po to by dzielić i jątrzyć, ale po to, by prowokacją zachęcać do przemyślenia spraw ważnych i zdawałoby by się od dawna ułożonych. Byśmy umieli budować w sobie ciekawość nowego człowieka, uciekającego rutynie i stereotypom.

    Wszystkim którzy regularnie tu wpadają i przez przypadek zajrzą, życzę tak jak sobie samemu: samodzielności w myśleniu i patrzeniu na świat, ale przede wszystkim bogatego życia wewnętrznego, gdy nie zawsze i nie do końca zdołamy podołać zewnętrznemu. Życzę także – i to na każdy dzień nowego roku – sukcesów w najtrudniejszej ze sztuk: codziennego kochania bliźniego, szczególnie tego, który wcale nie rwie się z miłością do nas.

1 komentarz:

  1. Piękne życzenia noworoczne. Takie szczere, z głębi serca i przemyślane. Aż chce się zanotować :) Piękny tekst, jak zawsze prawdziwy i obiektywny. Ode mnie również życzenia codziennego spokoju i bez rozczarowań. Roku przeżytego w obustronnym zrozumieniu bliźnich.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Print Friendly and PDF