- A coś ty taka zmarnowana? Kac czy gry małżeńskie z przytupem?
- Wolałabym kaca, serio, „2kc xtreme” i po zawodach. A dziś z przyjemnością kawa do buły z budyniem.
- Stary taki wyposzczony i nawet budyniu nie oferował?
- Ty się tak nie wyrywaj, mądralo. Kto wie czy wyposzczony? Fakty z wczoraj. Odebrałam go z dworca, wykąpał się, a nakarmiony zasnął jak niemowlę.
- Czyli nie poszło przez żołądek do bolca? Rozczarowana?
- Zamknij się. Ale fakt, musiałam wyrzucić złą energię. Poszalałam na odkurzaczu, w kuchni na mopie, nawet kwiaty podlałam i przejechałam półki szmatą, a on tylko chrapał i sapał, na przemian. Nic mu nie przeszkadzało. Jakby wykopki ogarniał na Mazurach przez trzy dni. Aż tu wieczorem CUD! Zebrało mu się na figle. Zaszedł mnie od tyłu, docisnął do blatu w kuchni, aż poczułam na pośladkach przypływ uczuć. Yes! Cała w skowronkach poleciałam do łazienki, a uwijałam się jak Kopciuszek w beczce grochu. Nawet nogi ogoliłam, resztę doprowadziłam do gładkości wczoraj, czułam, że coś będzie... i jazda do sypialni.
- A on… niech zgadnę! Odrzuca ajfona i wyciera garść w firankę, czym doprowadza do krzyku, jakiego orgazm ci nie da!
- Widzisz, nawet ty poszalałeś z wyobraźnią! Aleś wyposzczony, kolego! Prawie jak ja! Przychodzę, i owszem, stary ciągle w łóżku, nawet w pozie: "bierz i jedź na gór szczyty", tyle że chrapie głośniej niż miś po igraszkach w maku.
- No i za karę, córuniu! Zmogło chłopa. Ileż można brochę pucować?!
- Zatelepał mną durny śmiech, może nawet rozpaczy. Od trzech miesięcy mnie nie tknął, łażę spięta jak agrafka, kumasz?
- … bywa. Stary ulżył sobie na gościnnych występach, a w poczuciu winy trudno tyle czekać. Co się dziwisz? Mozół warowania, jeszcze z wizją pańszczyzny w tle. Ej, kochana, biologii nie oszukasz, a przez dekady przy jednej dziurze, to i kot zdycha.
- Lepsze dla niej niż słuchanie bzykanka. Wiesz jaka to trauma dla takiej dwudziestki? Świadkować kopulacji bumerów pod banderą zwiotczałej chuci? To jednak obrzydliwe jest, przyznasz! Seks rodzinny po czterdziestce? Przecież mogło w niej zabić chęć pożycia na dwie dekady! Co najmniej!
- Dziś rano mąż się budzi, kręci się jak pierd w ortalionie, ale kuma. Widać, nie wie jak wybrnąć. Łazi tak jakoś bokiem, żeby nie spojrzeć w oczy, zalewa fusiarę, tyłem do mnie, rzecz jasna. W końcu nie wytrzymał: "czy my wczoraj… coś?". No, kurwa! Czaisz?! Miał szczęście, że patelnię odłożyłam wcześniej, a w garści tylko ścierka! Abstynencja ciemna jak noc listopadowa, oczkami duszy widzisz wątłe światełko w tunelu... dmuchasz, chuchasz, pędzisz, a tu jeb! Lokomotywa! W przygotowaniach pobiłam rekord Guinnessa chyba, ale to doceni?!
- Było się nie szykować, od razu wypinać, na starcie, jak poczułaś twardą wolę na pośladkach i jazda na śmierdziela, najwyżej zasnąłby w tobie. Zawsze coś.
- Mądry Polak po...
- No! I przysłowie sobie kupi, że przed i po seksie komara katrupi.
- Bardzo zdolny z ciebie poeta. Cóż, jak mawia mądrość serialu: „Małżeństwo jest jak spacer po parku – ogólnie przyjemnie, ale trafia się kupa”. Nauka musi kosztować, dziś ty stawiasz kawę… i to z budyniem też!
- Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć! Serdeczne dzięki! To jeszcze nic. Mój nerwowy rechot doleciał do córki, na piętro i spędził przerażoną na przedstawienie. Mało rapci nie pogubiła na schodach i zdębiała! Matka sterczy w seksowatej koszulce, a w domu piździ, odkąd gaz poszedł w górę. Stara w majtach z koronek, złaknionych pohańbienia jak kania czegoś tam, a przy tym rży jak kobyła na widok schlanego węglarza. Rzut oka na tatusia w delegacji ku lepszej stronie bytu i już tylko westchnęła: "no i po bzykanku, mamusiu".
- Lepsze dla niej niż słuchanie bzykanka. Wiesz jaka to trauma dla takiej dwudziestki? Świadkować kopulacji bumerów pod banderą zwiotczałej chuci? To jednak obrzydliwe jest, przyznasz! Seks rodzinny po czterdziestce? Przecież mogło w niej zabić chęć pożycia na dwie dekady! Co najmniej!
- Dziś rano mąż się budzi, kręci się jak pierd w ortalionie, ale kuma. Widać, nie wie jak wybrnąć. Łazi tak jakoś bokiem, żeby nie spojrzeć w oczy, zalewa fusiarę, tyłem do mnie, rzecz jasna. W końcu nie wytrzymał: "czy my wczoraj… coś?". No, kurwa! Czaisz?! Miał szczęście, że patelnię odłożyłam wcześniej, a w garści tylko ścierka! Abstynencja ciemna jak noc listopadowa, oczkami duszy widzisz wątłe światełko w tunelu... dmuchasz, chuchasz, pędzisz, a tu jeb! Lokomotywa! W przygotowaniach pobiłam rekord Guinnessa chyba, ale to doceni?!
- Było się nie szykować, od razu wypinać, na starcie, jak poczułaś twardą wolę na pośladkach i jazda na śmierdziela, najwyżej zasnąłby w tobie. Zawsze coś.
- Mądry Polak po...
- No! I przysłowie sobie kupi, że przed i po seksie komara katrupi.
- Bardzo zdolny z ciebie poeta. Cóż, jak mawia mądrość serialu: „Małżeństwo jest jak spacer po parku – ogólnie przyjemnie, ale trafia się kupa”. Nauka musi kosztować, dziś ty stawiasz kawę… i to z budyniem też!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz