niedziela, 18 stycznia 2009

Troskliwe rupieciarki, znudzeni chłopcy

Ile wart jest facet? Zależy od hipermarketu: czasem złotówkę, czasem dwa złote albo pięć złotych. Tyle trzeba mieć, żeby odpiąć wózek, który facet popchnie za swoją partnerką. Jakiś czas temu przypomniałem sobie tę anegdotę, byle już nie patrzeć na zawartość koszyka. Szedłem zachwycony, że nie muszę przyglądać się cenom promocyjnym, ani litanii potrzeb, spisanej sumiennie jak lista grzechów na Wielkanocną spowiedź. Przez głowę mknęły mi różne myśli i starałem się nie najechać na pięty żony. W pewnym momencie ujrzałem jadący z naprzeciwka wózek, którego męska siła napędowa, z umęczonym wzrokiem bitego spaniela, zareagowała na mnie uśmiechem i frazą solidarności: „ależ mamy entuzjazm, co?”. Okazało się, że gość też kroczył za żoną w malignie ściągającą towar z półek.

   Ten niewinny obrazek, podobnie jak kilka innych, coraz częściej rodzą przekonanie, że materializm jest domeną kobiet. Wniosek to dosyć paradoksalny, zważywszy, że kobiety uchodzą (i tak też najchętniej o sobie myślą) za ostoję uczuć, ciepła, dbałości o sprawy ducha. Tymczasem życie uczy, że faceci, oskarżani przez płeć rzekomo piękną, o zobojętnienie i niechęć do współdziałania na rzecz domu, układają sobie życie pośród pasji lub z gazetą, ponieważ są materialnymi minimalistami, którym nie chce się troszczyć o rzeczy marne i przemijające.

   Nie bądźmy jednak gołosłowni. Kilka przykładów, pierwszych z brzegu. Oto kobieta zakrzątana w kuchni przed świętami. Układa kilkanaście list zakupów, piecze mięsa, ciasta, ryby. Żyje w rodzinie czteroosobowej, a przygotowuje zapas różnorodnych potraw na trzy dni, jakby chodziło o zabezpieczenie logistyczne miesiąca dla czternastu osób. W okolicy Nowego Roku zaczyna już przetrząsać przepisy na dietę i skuteczne odchudzanie. Nikomu nie przyznaje się, ile żarcia wyrzuciła do kosza, ile poszło do zamrażarki i będzie odgrzewanym obiadem przez najbliższe tygodnie. Czy za rok postąpi inaczej? Z pewnością nie i jeszcze będzie oczekiwała współczucia dla jej pracy, jakby ktoś zmuszał ją do absurdalnego wysiłku. Niemal w każdym polskim domu można znaleźć taką kobietę.

Teraz przykład z gatunku „nie mam co na siebie włożyć”. Znajdźcie kobietę, w której ustach nie zamieszkała ta fraza. Skorzysta z każdej wyprzedaży, z co drugiego katalogu w skrzynce, a już na pewno dowie się, co w tym sezonie warto mieć. A kiedy się obkupi, spróbujcie jej powiedzieć, żeby wyrzuciła z szafy to, czego już nie nosi. Przecież wszystko jest jeszcze dobre i na pewno się przyda. Mody się zmieniają i ta bluzka, co wisi od matury, też jest do wykorzystania, choć nasza pani ma lat czterdzieści. Ale jak wyrzucić całkiem dobrą rzecz? Łatwiej dokupić szafę, albo wymienić tę, której drzwi się właśnie wyłamały, z pewnością od dociskania hasła „nie mam co na siebie włożyć”. Gdyby tę miarę przyłożyć do faceta, rasowego heteryka, wyjdzie na to, że idzie do sklepu z konfekcją, gdy coś mu się znosi, porwie, zużyje. Ewentualnie uda się do centrum handlowego, gdy sytuacja życiowa, w jakiej aktualnie się znalazł, zmusi do kupienia czegoś, czego nie nosił, bo nie było potrzeby. A już z pewnością wyrzuci coś starego, bez żalu, zanim coś nowego w szafie powiesi. Pomijam rzecz jasna pasjonatów, hobbystów ciuchów, bo tacy zawsze się znajdą. Jeśli chcecie, drogie panie, kwestionować mój pogląd w tej materii, zastanówcie się najpierw, czemu w sklepach z tanią zagraniczną odzieżą nie spotyka się męskich ciuchów?

   Warunki lokalowe. Od 2006 roku notowaliśmy w kraju drastyczny wzrost popytu na nieruchomości. Ceny szalały, banki dawały na lewo i prawo kredyty hipoteczne. Kto mógł wymieniał mieszkanie, zamieniał, kupował, sprzedawał, budował dom. Rozejrzyjcie się po swoich znajomych, tych którzy w ostatnich latach nabywali nieruchomości. Policzcie, ilu spośród nich zrobiło to z inicjatywy kobiety, a ilu z woli troskliwego mężczyzny. Przyznam, że wśród pań, z którymi zdarzało mi się o tym rozmawiać, nie znalazłem kobiety, która nie chciała wymienić swojego M2 i M3 na nowe mieszkanie lub dom z ogrodem. I jeśli niektóre tego nie zrobiły, to tylko z rzeczywistego braku środków na starcie albo z powodu oporu dzielnego męża, któremu nie chciało się brać na głowę wizji oddawania połowy pensji przez najbliższe trzydzieści lat. Ale spotkałem też panie, które działają podług zasady: „na złość babci odmrożę sobie uszy”. To panie z tej kategorii, co to ujada na męża od rana do wieczora, że nie ma w nim wsparcia przy dziecku, na zakupach, w zdobywaniu środków na byt rodziny. Małżeństwo jest ich życiową porażką, bo są skazane na siebie. Ale jak tylko pojawi się okazja, zamienią kawalerkę na dom na wsi, żeby poczuć krzyż w jeszcze pełniejszym wymiarze i zrobić z siebie cierpiętnicę na miarę Joanny d’Arc. Bo marzenia? Bo ambicja? Bo można przed szefową się pokazać i przed koleżanką z biura? Bo wzrasta poczucie własnej wartości, gdy rośnie monstrum zawiści w cudzych oczach? Co by to nie
było, pozostaje czystym, irracjonalnym, konsumpcjonizmem w postawie istot z natury rzekomo uczuciowych i wrażliwych.

   I na koniec jeszcze jeden dowód. Przejrzyjcie dokładnie kilka stricte kobiecych pism. Zwróćcie uwagę, ile miejsca na łamach zajmują rzeczy materialne i przyziemne, takie jak prezentacja i reklama ciuchów i kosmetyków. Ile jest tam tekstów i zdjęć nawiązujących do przepisów kulinarnych, fryzur, urządzania wnętrz, ogrodów, tarasów. Policzcie potem, drogie strażniczki domowego żaru z tostera, ile miejsca zajmuje „coś dla ducha” i ze spokojem sumienia powiedzcie, jak rysuje się tzw. kobieca wrażliwość duszy.

Spokojnie, najdalej jestem od idealizowania facetów i kreowania ich na niematerialne istoty, mierzące wyżej, widzące dalej i szerzej. Odnoszę jednak wrażenie, że materializm i konsumpcjonizm mężczyzn bierze się z innych pobudek. Często jest to opozycja do żon materialistek. Na zasadzie, to ona każe mi budować dom, mnie było dobrze w akademiku, więc ja kupię sobie motocykl z Allegro. Albo ich postawa bierze się z pasji w danej dziedzinie, np. filatelistycznej, narciarskiej, wędkarskiej, łowieckiej, komputerowej, samochodowej. Wówczas potrzeba posiadania, to nic innego jak chęć spełnienia pragnień chłopca w nas mieszkającego. Chęć stymulowania nowych doznań dzięki nowym błyskotkom. Błyskotki służą spełnieniu duchowemu jako środek do celu, a nie cel sam w sobie. Jeśli chłopiec nie kupi sobie deski z żaglem, nie poczuje wiatru we włosach, który niesie go po falach, ku wolności zapomnienia o odkurzaniu i spalonym gniazdku w przedpokoju. To też oczywiście irracjonalne, może tylko przyczyna jest wyższej racji, duchowej, bo z pasji się bierze, a skutek służy odrzuceniu rzeczy marnych. Poza tym faceci chyba mniej oglądają się na efekt rywalizacji z innymi samcami w kwestii posiadania, no chyba, że chodzi o posiadanie żony i kochanki. Z pewnością męski konsumpcjonizm bywa gorszy niż u kobiet, bo jest bardziej egocentryczny. Wszak kobieta poganiająca nas do zakupienia mieszkania i do zmiany aranżacji wnętrza i zakupu mebli oraz wyjazdu na wczasy, powoduje mimo wszystko, że sami też na tym skorzystamy. Tymczasem mąż, z radością demonstrujący nową wędkę i nowego laptopa, zasługuje tylko na wzruszenie ramion swej niewiasty, bo nie służy to rodzinie. Tyle, że zdrowy mąż z pasją lepiej służy domowi niż zgaszony i wyjałowiony safanduła na kanapie, który tak stoi jak go ustawisz.

   Nie gniewajcie się, moje drogie panie, świat bez was byłby przecież szary. Zmęczenie w pracy i samotność w domu, czyli - mówiąc za Markiem Hłaską - podzieliłby się na dwie połowy, z których jedna byłaby nie do życia, a druga nie do wytrzymania. Tak naprawdę, to nas inspirujecie do rozwoju, stymulujecie do działania, często zganiacie z kanapy, żebyśmy korzeni nie zapuszczali i chwała Wam za to. Ale, na Boga Miłosiernego, nie miejcie żalu, gdy znudzeni szukamy ławeczki w centrum handlowym i nie tryskamy zachwytem, gdy wyskakujecie z przymierzalni w siódmej tego dnia spódnicy albo szóstej bluzce. Dla nas to tylko szmatki. Uwierzcie, że Wasze kosmetyczne zabiegi pielęgnacyjne, podążanie za modami, bycie na czasie, to Wasza strategia w zderzeniu z innymi kobietami. My i tak będziemy szukać Waszych uroków pod wierzchnią warstwą.

   Jeśli chcecie wiedzieć, czy to się kiedyś zmieni, raczej na to nie liczcie. Nasi bardzo dalecy przodkowie ustalili porządek raz na zawsze i ewolucja nie ma tu nic do gadania. Pierwotni mężczyźni strugali dzidy, łuki i strzały, malowali na ścianach rzeczywiste lub urojone trofea, układali tańce z okazji polowania i zwycięstwa, zajmowali się opowiadaniem historii i skakaniem po drzewach. Kobiety zaś szybko nauczyły się, że z męskiego podrygiwania nie zawsze coś wyniknie, nie zawsze da się coś do gęby i brzucha włożyć. Toteż zbierały wokół, co jadalne i czym da się ogrzać. Targały do jaskini wiele ważnych i nikczemnych rzeczy, żeby było ciepło, bezpiecznie i przyjemnie. I niech już tak zostanie, choć z rozpaczy przerostu formy nad treścią, to jednak my żyjemy krócej.

37 komentarzy:

  1. Post jak zwykle trafiony w samo sedno. Z przymrużeniem oka, ironicznie. Bardzo interesujące było dla mnie to postrzeganie kobiet oczami mężczyzny. Dzięki za lekcję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czysta żywa prawda.

    O aktywnych i dynamicznych profesjonalistkach. O Paniach JESTEM TEGO WARTA. I o takich, które OD RAZU ZROBIŁY BITKI...

    I jeszcze jeden slogan z reklam telewizyjnych: "TINA TAKA JAK JA. I JA!!!" Jak wy wszystkie...

    Cała prawda o walczących o równouprawnienie Paniach, które mdleją z oburzenia gdy ktoś potraktuje je inaczej niż mężczyznę, ale jednocześnie żądają wbicia na pal posła Palikota [którego osobiście uważam za ciężko chorą osobę], gdyż ten potraktował KOBIETĘ nie tak, jak KOBIETĘ traktować należy...

    No właśnie, więc jak należy traktować kobietę???

    Miłego popołudnia.

    OdpowiedzUsuń
  3. a jak dla mnie, to bardzo wąskie postrzeganie życia, na zasadzie czarno-białe. widać, że jest Pan dosc nieszczesliwy. zgryzliwoscia tuszuje braki niezadowolenia z siebie. tak jakby wytykanie niedociagniec u innych budowalo Panskie ego.
    zycze wiecej swiezosci w patrzeniu na swiat.

    OdpowiedzUsuń
  4. A dla mnie napisane plasko, bez przekonania i bez pointy. Nie chce mi sie zbijac akapit po akapicie Twojej argumentacji.
    Zatem napisze tylko: pokaz mi faceta, ktory z wyrazem uwielbienia na twarzy nie wcina kolejnej porcji pieczeni czy makowczyka pod swiateczna choinka. A potem wyobraz sobie swieta z baba, ktora nie gotuje, bo to takie materialistyczne. Pozdrawiam. Oczywiscie nie oczekuje, ze dostrzezesz cien mojej racji, bo to Twoj dopieszczony tekst, na Twoim blogu, napisany przez Ciebie, na podstawie Twoich blyskotliwych przemyslen.
    Pozdrawiam
    ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. W moim odczuciu autor to sfrustrowany, rozczarowany w związku skąpiec, a przede wszystkim leń z dużą domieszką niedojrzałego chłopca. Pomoc żonie w zakupach - istna katorga, zarobić na mieszkanie - a po co, przecież inni mieszkają w piątkę w kawalerce. Do tego dorobiona 'głęboka' filozofia i pełna wyższości pogarda dla mrówek i ciułaczy. W przerwach w filozofowaniu wcinamy obiadki ugotowane z tych niepotrzebnie zakupionych rzeczy. Lenistwo i brak jaj, kapeć, który pod płaszczykiem wartości duchowych chowa pustkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. hm....
    a ja muszę przyznac, że ciut prawdy w tym jest...
    - jedzenia na Święta zawsze dla pułku wojska..
    - lepsze lokum by się zdało..
    - ciuchów zawsze mało i nie takie jak potrzebne..szafa trzeszczy...
    -itd...
    A mąż na zakupach zwykle z muchami w nosie...
    Taa..k warto nad tym pomyśleć..

    OdpowiedzUsuń
  7. :)), myślę, że jest tu duuuużo prawdy o nas kobietach i mężczyznach, wcale nie traktuję tego wpisu jako krytyki ( dziwię się , że niektóre Panie czują się dotknięte), kobiety są po prostu inne i nie wszytkie ich potrzeby muszą być rozumiane czy bardzo akceptowane przez mężczyzn (i odwrotnie też). Nie wyklucza to przecież tworzenia wspaniałych więzi. A dla oburzonych proponuję zabawną lekturę, która uczy dystansu do siebie "Psy są z Marsa, koty są z Wenus" G.M.Thompsona. Pozdrawiam z uśmiechem Nutka

    OdpowiedzUsuń
  8. Powod jest prosty.kobiety sa w pewien sposob do bolu praktyczne-do zamazpojscia szukaja kandydata majetnego,coby je utrzymal. Do milosnych uniesien zas gorzej sytuowanych,ale nadrabiajacych czyms innym facetow

    OdpowiedzUsuń
  9. Trudno się z tym nie zgodzić...

    OdpowiedzUsuń
  10. jezu,jak ja nie lubię facetów... przecież to wszystko robimy dla was.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jasne,faceci są minimalistami bo do wszystkiego mają kobiety.Gdy byłam mężatką mój wózek był wartości 260-300 zł co tydzień.A teraz chodzę do hipermarketu dwa razy w miesiącu i mogę nic nie jeść{prawie} i oczywiście nie chlam piwska. to mężczyżni mają potrzeby które staramy się zaspokajać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dowcipny i sympatyczny tekst. Sporo w tym prawdy. Trochę zaskoczony jestem niektórymi komentarzami kobiet krytykujących ten tekst. Ale zdjae się ze po prostu nie dostrzegły zartobliwego wydźwięku w tym tekście. Nazywanie autora "frustatem czy skąpcem" raczej bardzo mija się z prawdą. No ale cóż, najlepiej jest obrzucic kogoś inwektywami...
    pozdrawiam serdecznie wszytkich

    OdpowiedzUsuń
  13. Tekst dowcipny, smieszny. Ale oczywiście jednostronny.
    Np. mój mąż nie da wyrzucić żadnego zuzytego, za małego (bo schudnie), ubranka. Zakupy jak robimy to wcześniej lepiej by było gdyby zjadł cały schab ze świnki, bo inaczej cały sklep by wykupł. Poza tym to wspaniały facet: nie pije, nie pali i nie zdradza. Aaa i przynosi pensję (mniejsza od żony) do domu. Cudo !!! Za to żona - jędza do sześcianu. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jaasne.. kupowanie kolejnego samochodu, bierze sie z pasji, ale dom z ogródkiem, w którym można posiedziec na werandzie i np. pisac ksiazke, bierze sie z materializmu. Kupowanie kolejnego komputera do grania w durne gry tez nazywa sie teraz pasja, ale kupowanie żarcia dla dzieci, kota i gracza to materializm. Jak facet gotuje to pasjonat, jak kobieta to kucharka, jak facet kupuje setna wędkę, której nigdy nie uzyje, to pasjonat, a jak kobieta kupuje bluzke, w ktorej idzie do pracy to materialistka i płytka. Odpowiedz sobie na pytanie dlaczego second handy sa dla kobiet a komisy samochodowe dla męzczyzn i nie opowiadaj tu bajek, o głebi i pasji. Nikomu tak nie zalezy na zrobieniu wrazenia na innych facetach, a takze kobietach, jak męzczyznom. Tylko ze kiedys musieli zabic mamuta, a teraz kupuja sobie na kredyt samochod. Albo motor. Bo domem nie mozna pojezdzic po miescie i sie polansowac. I tyle by bylo w temacie. Wszystkie twoje wnioski i obserwacje sa bledne. Oszczedz dzieciom ktorych nie masz smutnego dziecinstwa, bez psa i ogrodka, i nie miej ich nigdy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Szczera prawda! Niestety każda kobieta jest płytka i pusta na opisane sprawy. Przecież żadna z tego nie zrezygnuje. Małżeństwo to jeden wielki cyrk, by spełniać zachcianki pustej i egoistycznej księżniczki.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czuję się w obowiązku zamieścić małe sprostowanie - w sklepach z zagraniczną tanią odzieżą jest mnóstwo ciuchów dla mężczyzn - i to jakich fajnych czasami:) A mój mężczyzna ma ich już naprawdę sporo, tak jak i ja zresztą i niechętnie się ich pozbywa, więc co jakiś czas pojawia się w domu nowa szafka na ubrania...Nie lubi tylko chodzenia po sklepach i mierzenia, sam udaje się na zakupy parę razy do roku, więc zwykle załatwiam to sama i muszę mieć niemalże miarkę w oczach. Ale może po prostu to my jesteśmy jakimiś wyjątkami i oryginałami, bo mój facet wcale nie uważa, żeby te wszystkie rzeczy były zbyteczne,co więcej dostał już typowego syndromu "nie mam co na siebie włożyć", czyżbym aż tak go popsuła i rozpieściła? ;)Zresztą wydajemy w sumie nie więcej, niż ludzie kupujący w normalnych markowych sklepach, a wszystkie rzeczy, które nam się znudzą (albo raczej totalnie nie mieszczą) przekazujemy w dobrym stanie osobom potrzebującym, więc chyba nie jest takie złe w skutkach nasze małe uzależnienie zakupowe...

    OdpowiedzUsuń
  17. Dla mnie ten tekst jest po prostu szowinistyczny. Tak wam przeszkadza chodzenie z nami do galerii i szukanie ubrań?? Nie idzcie, nikt was nie zmusza. I tak przeszkadzacie, bo tylko narzekacie a przez wasze teksty ze we wszystkim nam ładnie kupujemy fatalne rzeczy. Supermarket?? Tak musicie ponarzeka, bo najlepiej byłoby żebyśmy to my same latały miedzy półkami, targały zakupy do domu i tam podały wam piwko w rękę bo przecież wy tak zmęczeni jesteście po pracy. Wciąż zmęczeni jeśli chodzi o pomaganie nam. Dopiero kiedy kobieta zrobi wszystko i zaplanuje kolejny dzień pada zmęczona na łóżko wówczas wy macie pełno energii. Ale wtedy my mamy dośc. Ale nikt nie spyta o przyczyne. Nie Ty to kochanka. Bo wiekszosc z was w tym widzi rozwiazanie a nie w tym zeby nam pomoc. Ehh. Takich tekstow to my o was panowie moglybysmy napisac. Ale po co?? Mamy wazniejsze rzeczy do roboty niż siedzenie i wymyslanie jaka ta nasza druga polowka jest fatalna...

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak, tak, słusznie prawisz. My jesteśmy Holmesami, kobiety Watsonami. Albo...Piętaszkami.

    OdpowiedzUsuń
  19. taa.. skoro tak Ci przeszkadza te kobiece dazenie za pięknym wyglądem to powiedz mi dlaczego tak wiec gdy żona po urodzeniu dziecka sie zapusci to uciekacie do kochanki? przecież liczy sie wnętrze - Twoje własne słowa

    OdpowiedzUsuń
  20. Aktualny temat. Właśnie mnie teraz "śmieszą" wspaniałe programy w zachodnich TV gdzie "fachowiec" od poprawy bytu przychodzi na zlecenie (nie za darmo, a jakże) i bezlitośnie zmusza zazwyczaj żony zapracowanych mężów do wyrzucenia z domu potwornego bałaganu w którym żyją bo wydały przez lata góry pieniędzy na bibeloty, ciuchy dla dzieci, zabawki które trzymają razem z pamiątkami z młodości za kanapą, na podłodze i gdzie popadnie. Biedny facet nie ma kawałka miejsca dla siebie w takim domu i sam na to zapracował. A teraz przychodzi wydrwigrosz i za jego pieniądze jest traktowany przez żonę jak "guru". I wyrzucenie wszystkiego staje się świętem rodzinnym. No brawo.

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwazam to za absurd ze my kobiety jestesmy typowymi materialistkami,najlepiej obarczyc nas cala wina.poniekad niektore daja sie tak zmanipulowac,w mojej rodzinie obydwoje pracujemy,niezle zarabiamy i razem wydajemy,jezdzimy na zakupy i kupujemy to co nam potrzebne jest do domu,mamay troje dzieci wiec potzreby sa ich uwazam wieksze;ale kazdy jest traktowany na rowni,mza tez sam robi zakupy,gotuje,sprzata,kiedy ja pracuje.i tak samo ja robie kiedy on jest wpracy,i niema u nas jakiegos chorego narzekania.kto ma co robic i jak wydzc pieniazdze,ludzie wiecej zyczliwosci,tolerancji,i milosci miejcie dla siebie,pomagajmy sobie nawzajem,jesetm szczesliwa zona,mama i przyjaciola mojego meza,z ktorym moge robic wszystko,pozdrawiam tych znudzonych zyciem

    OdpowiedzUsuń
  22. Witam mimo ze ejstem facetem nie uwazam tak jak autor tego tekstu. Owszem kobiety duzo spedzaja czasu na chodzenie po sklepach ale czy nie jest wam mezczyznom przyjemnie jak wasza ukochana jest sczesliwa mogac kupic bluzke??? widzac jej radosc czlowiekowi serce samo sie raduje. Co do kupna domu to moglbym zyc w biedzie ale sczesliwie z kochana osoba...ale jezeli juz taka mam to pzreciesz nie o to chodzi w zyciu abu mieszkac w jednym pokoju az do smierci. trzeba byc odpowioedzialnym co potem mezczyzno powiesz swoim dzieciom? mieszkajcie kochane dzieci w jednym pokojuz nami? A teraz zeby nie bylo ze jestem jednostronny to owszem slyszac nie mam w co sie ubrac :D dostarcza mi ciarek na plecach widzac dwie szafki ubran :D ale mozna sie usmiechnac przynajmniej:) chodzenie po sklepach jest dla mezczyzn uciazliwe ale jezeli kobiety bedzuiecie myslec o nas trosdzke to mozna naoprawde spedzic milo dzien na zakupach:) a w domu to jezeli kobieta jest sluzaca a facet nic nie robi to niech sie nie dziwi ze potem nie ma sil kobieta na igraszki.. podsumowaniem bedzie fakt kupowania jedzeinia na swieta..nie po to ona je kupuje zeby maz byl glodny prawda? dba o nas ma w sobie instynkt rodziceilski m,atki dbajacej o dziecko...i napewno nie chce nam zrobic tym krzywdy a jezeli facet by troche jej pomogl i doradzal w zakupach to by napewno nie kupila zaduzo :) A co dio wypowioedzi krytycznych pan to powiem tylme ze chyba takie wlasnie jestescie jak opisuje autor bo byscie nie krzyczeli tak tylko zauwazyli ze zcasami pzreginacie:) pozdrawiam rozsadnych i sczesliwych w zwiazku

    OdpowiedzUsuń
  23. Ktos musi zarabiac zeby ktos musial wydawac, a my kobiety lubimy wydawac pieniazki i nic mnie to nie interesuje jesli ktos pomysli o mnie "materialistka";) po to zyjemy na tym swiecie drogie panie zeby byc szczesliwe i dobrac sobie odpowiedzniego faceta ktory nam to szczecie zapewni, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ciekawy post... Ale ja Ci powiem, że u mnie w domu jest całkiem inaczej. To ja idę jak na ścięcie na zakupy, a mąż biega przy pólkach rozanielony. To ja mam w szafie tylko kilka wieszaków, bo nie pracuję, więc nie potrzebuje, chyba, że jest jakaś okazja typu ślub itp... Owszem ja robię zakupy świąteczne i pitrasze, pitrasze,ale... naciskana przez męża. Uf jak ja nie lubię świąt. Pozdrawiam http://anny-en.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  25. Gdyby nie kobiety, faceci poumieraliby z głodu pod mostem.

    OdpowiedzUsuń
  26. Moi poprzednicy albo napadali (sorry-napadały) na autora albo przyłączali się do chichotu.
    A ja dostrzegam w tym tekście fragment przemilczanej świadomości zbiorowej. Sam też często widuję takie obrazki: sąsiedzi kupili nowego mercedesa i postawili na parkingu. I stoi tam merc czwarty miesiąc. Ona nie ma prawka, a jemu nie wolno bo by na inne luksusy nie starczyło. Ale zawiść powszechna jest (mają mercedesa!) i stadło czuje się spełnione.
    Podobnie to wygląda u znajomych górali. Na wiosnę gdy śnieg stopnieje gospodynie wietrzą po zimie kożuchy. Juźwiakowa cztery sztuki za okno wywiesza a Michalakowa -sześć. I jedna drugą w łyżce wody by utopiła o te dwa nadmiarowe kożuchy. Co roku kożuchów do wietrzenia przybywa, ale zawsze są dwie nadmiarowe sztuki u Michalaków. A wioskowi w pas się Michalakowej kłaniają a Juźwiakowej wcale.
    Amerykanie ukuli nawet slogan na nazwanie tego zjawiska "keep up with the Joneses"
    Zaś mój ulubiony psycholog, jeden z ojców analizy transakcyjnej Eryk Berne nazwał tą grę "moje lepsze".
    I tak to już zapewne zostanie, gdy pchając pełniutki po brzegi zupełnie zbędnych towarów wózek sklepowy staram się nadążyć za ogarniętą amokiem żoną. Nie będziemy przecież grać w "moje gorsze"!
    Życzę wam więc cierpliwości dystansu i pojemnych portfeli.

    OdpowiedzUsuń
  27. A ja jestem kobietą. Nie cierpię sklepów gotuje tylko w ramach eksperymentów i nie do końca obchodzi mnie to czy ładnie wyglądam na spacerze z psem. I wszyscy mówią "ty jesteś za męska ty nie możesz tak funkcjonować". I tu mam problem z artykułem. Z takich generalizacji biorą się stereotypy które ludzie każą nam powielać.

    OdpowiedzUsuń
  28. Starożytni Polacy mawiali "zastaw się a postaw się".
    Nic to nie straciło na aktualności.
    Będziemy więc ściągać tony modnego chłamu z marketów, pitrasić żarło do wywalenia, pustoszyć mężowski portfel i konto bankowe, bo tylko tak można przyprawić tą wywłokę z naprzeciwka o atak ciężkiej zawiści !

    OdpowiedzUsuń
  29. A po co gotowac jesli ktos tego nie lubi, co za problem kupic i odgrzac w mikrofali pierogi albo zapiekanke, zaden problem, po co stac i sie emczyc w kuchni - kuchnie sa dla idiotke ktore lubia siebie dawac wykorzystywac...

    OdpowiedzUsuń
  30. Przyznaję, przeczytałam tylko do momentu, w którym okazało się, że heteroseksualny mężczyzna idzie do sklepu tylko wtedy, gdy ciuch mu z tyłka spada. Przypomniał mi się wówczas mój facet i jego dwaj równie heteroseksualni koledzy, którzy przedwczoraj, w drodze na narty, spędzili godzinę w obuwniczym i jakoś odechciało mi się czytać reszty.

    Gratuluję ultraschematycznego spojrzenia na kobiety i mężczyzny.
    Ciekawe, że regularnie spotykam na swojej drodze istoty nie pasujące do takiego schematu...

    Albo mam takich wyjątkowych znajomych albo to kwestia spojrzenia na rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń
  31. obawiam sie, ze nie pasuje do zadnego z przytoczonych przez ciebie przykladow, chyba jakas taka jestem-wyjatkowa?:D
    bless

    OdpowiedzUsuń
  32. www.parpar.ownlog.com23 stycznia 2009 20:53

    Faktycznie jesteśmy materialistkami.
    Nigdy nie myślałam o tym z tej strony.

    OdpowiedzUsuń
  33. 'Nie jestem taka jak inne i nie mam na imię każda'

    Jesteśmy różni ..

    OdpowiedzUsuń
  34. Oho, widzę, że kryzys wieku średniego, co? Jak Wikipedia głosi - ma pan już 40 lat, wszystko się zgadza, hohoho...

    OdpowiedzUsuń
  35. http://jadociebie.blog.pl/25 stycznia 2009 09:03

    Trochę faktów, trochę mitów.
    Często spotykam dziewczyny, kobiety mimo mojego niedojrzałego wieku ;) Te właśnie Panie nie cierpią a już na pewno nie podzielają ze swoimi partnerami ich pasji. Krytykują, bo przecież za to można było zrobić remont. Nie jest to dobre podejście, bo każdemu się coś od życia należy. Trzeba mieć swoje zabawki, w każdym wieku.
    Co do 'pijawek materialnych' to nie zgadzam się, nie można szufladkować kobiet do jednego określenia. Mało powiedziane, że to krzywdzące. To tak jakby powiedzieć 'facet to świnia' i podać argument: chce dobrze pojeść i nie pomagać, statystycznie jest więcej zdradzających facetów, nie zarabia zbyt dużo, ciągle pali papierosy i uśmiecha się na widok jakichś małolat.
    Notka ciekawa, aczkolwiek szkoda, że tyle krytyki.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  36. Wow, część komentarzy poszła do śmietnika, czyżby niezdolność do przyjmowania krytyki? ;>

    OdpowiedzUsuń
  37. wangin -> lothar25 stycznia 2009 23:14

    Uwielbiam krytykę konstruktywną dotyczącą zawartości tekstu, dającą pole dyskusji. Nie toleruję ignorancji, która szczeka by podniecać się swoim szczekaniem. Ten blog, to pole wymiany myśli dla ludzi otwartych na tekst i jego interpretacje. Zawsze zamykany dla ludzi, którzy nie odrobili najważniejszych lekcji na języku polskim w szkole i nie rozumieją, że utożsamianie narratora tekstu z jego autorem, jest błędem, który do niczego nie prowadzi, choć autora nie rusza.

    OdpowiedzUsuń

Print Friendly and PDF