środa, 9 stycznia 2019

I po zabawie

Od dawna odnoszę wrażenie, że należy unikać filmów, o których zbyt głośno w działach kultury kluczowych mediów. Gdy hałas dotyczy rodzimej produkcji, próbuję sam siebie odwieść od tego rodzaju schematycznego myślenia i za każdym razem ruszam do kina z nadzieją, że jednak zmienię zdanie, że tym razem odetchnę z ulgą, wyzwolony od stereotypu w postrzeganiu pewnych faktów. 

Tym razem, jeszcze raz, postanowiłem dać szansę Kindze Dębskiej i jej nowemu filmowi Zabawa, zabawa, choć po poprzednim jej obrazie (Plan B) nie chciałem mierzyć się więcej ze średnim talentem rówieśnicy. Szczególnie, że teraz, występując w radiowej Trójce, prezentowała dramat alkoholizmu kobiet „rozhahana” po każdym zdaniu, jakby co najmniej opowiadała wczoraj znaleziony szkolny mem. Na starcie nie przekonywała do wiarygodności przedsięwzięcia, ale może to taka maniera, a może jedynie nie radzi sobie z tremą, pomyślałem na jej obronę.

    I co zobaczyłem w kinie? Zlepianie trzech przypadków bez zanurzenia w wiarygodną historię i epatowanie uwikłaniem w groźną chorobę kobiet na stanowisku (bo przecież ten nałóg nie dotyczy tylko meneli! EUREKA!). Poza tym trochę schematów rodem z brukowca pod publisię, kilka klisz i nośnej dołerki w zbliżeniach, z zacięciem pedagogicznym, a jakże! Ale całości brak głębi tak psychologicznej jak fabularnej, która na moment pozwoli zapomnieć, że jesteśmy w kinie. Zmontowane kadry i ujęcia ratują tylko świetne, bo przekonujące jak zawsze aktorki: Dorota Kolak i Agata Kulesza. Jeśli coś jeszcze udało się przekazać Dębskiej i Dunin w tym scenariuszu i pokazać sugestywnie na ekranie, to z pewnością upór, z jakim alkoholik nie przyznaje się przed sobą do choroby, a wini cały otaczający go świat. Ale dobre i to, gdy na bezrybiu i rak karpiem bywa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Print Friendly and PDF