środa, 22 października 2025

Knoty z plakatu

Jakiś czas temu zajmowałem się kotem kolegi. Trzeciego dnia opieki, na skutek tradycyjnego braku miejsc parkingowych w zagęszczonych uliczkach Przymorza, zauważyłem, że zostawiłem samochód przy wystawie plastycznej. Pasowała tu jak pięść do oka albo “świni kamizela”, jak mawiał legendarny Gustlik w równie legendarnym serialu. Czepiam się, bo z założenia nie ufam ekspresji artystycznej, zdobiącej płot developera, osłaniający kolejny etap betonozy Gdańska. Coś mi mówi, że w takich przypadkach główną intencją ekspresji artystycznej jest kamuflaż albo próba obniżania ciśnienia, podnoszonego regularnie okolicznym mieszkańcom. Całkiem niedawno czyniono to przy okazji budowy tutejszych “rondeczek” wielkości kopczyka, powstałego na skutek nadpobudliwości ruchowej lokalnego krecika. Ruchu nie ułatwiają bynajmniej, ale poprawiają krążenie. Co się kierownicą nakręcisz, to twoje. Teraz przyszła pora na wystawę plakatu pt. Tęsknoty utkane z połączeń, który to tytuł mój komputer potraktował piękną ironią, wyświetlając w miniaturze zdjęcia stosowny skrót pełnej nazwy, co chętnie zamieszczam powyżej.

Zaciekawiony ideą przysiadłem w samochodzie i postanowiłem sprawdzić, jaki to geniusz przyświecił pomysłodawcy. Wrzuciłem hasło w wyszukiwarkę i odnalazłem słowa lokalnego developera. W Dzielnicy Przymorze Małe w Gdańsku, w otoczeniu, które skrywa dokładnie 100-letnią historię Zakładu Przemysłu Cukierniczego Bałtyk, pragniemy stworzyć przestrzeń otwartą i przyjazną – zarówno dla jej nowych odbiorców jak i aktualnych mieszkańców – Mozaikę. Stawiając na różnorodność funkcji, w tym kulturę i sztukę, współtworzymy wraz z Mieszkańcami Przymorza Małego miejsce, w oparciu o słuchanie, rozmowę i działanie. Liczymy, iż stanie się naturalnym wyborem wspólnego spędzania czasu i budowania relacji. Jako inwestor, nie chcemy czekać aż to miejsce powstanie, a wykorzystać je dzisiaj. Stawiamy więc pierwszy krok i zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie. Kolejnym krokiem i marzeniem będzie „utkanie” plenerowej galerii plakatów na ogrodzeniu inwestycji. Charakter ekspozycji, którego celem jest ożywienie tej części dzielnicy, możliwość integracji i ożywienie kontaktu międzyludzkiego, będzie nawiązywał do tego za czym tęsknimy, a co być może niedługo będziemy mogli w tym miejscu odnaleźć. 


Konia z rzędem temu, kto wyczyta, o co chodzi w tym bełkocie górnolotnych fraz. Kto znajdzie konkret w przydługiej wypowiedzi? „Przestrzeń otwarta”? W gęstej zabudowie bloków? „Różnorodność funkcji”, czyli sklep Żabka z kawą i parówą w bule i huśtawka obok stojaka na rowery przy betonowym wjeździe do hali garażowej? Mini pizzeria, fryzjer i punkt odbioru przesyłek z logo firm kurierskich? Budowanie relacji? Oczekujących na stolik pod pizzę w kolejce przed drzwiami? Ożywienie dzielnicy boksami w biurowcach, migających setkami ekranów okrągłą dobę, z przeszklonych ścian i z fotelami pełnymi korposzczurów? Tylko pogratulować innowacji nastawionej na kulturę wyodrębnioną plakatem na płocie. Miejsce idealne do kontemplacji tęsknot i marzeń, szczególnie dla polujących na parkingową wolną dziurkę, przemykających w pośpiechu na kolejkę SKM, pętlę autobusu, przeciskających się między autokarem pod hotelem a płotem, czy z niepokojem wysadzających psa, żeby zebrać odchody, zanim spadnie grad pretensji sąsiadów z pięter kosztujących miliony monet, bez szansy na skupienie uwagi na sztuce plakatu, smutniejącego między przechodniami i autami wyjącymi na kawałku prostej. 

Właściwie nie robiłbym tematu, gdyby nie dodatkowy chichot losu, wymownie brzmiący jak komentarz do naszej epoki i charakteru tej wystawy. Rzeczony “projekt” konkursowy zakłada nie tylko pokaz wyróżnionych dzieł plastyków, ale dodatkowo umieszczono przy każdym artefakcie opis, co ów obraz zawiera, co autor miał na myśli i to osobiście skreślony przez artystę. Po cóż trudzić odbiorcę wysiłkiem patrzenia i myślenia jednocześnie? Zwłaszcza, gdy skupienie klei wata cukrowa, w gratisie na otwarcie wernisażu, o czym nie omieszkały przypomnieć lokalne media. W rzeczywistości zerojedynkowej nie wolno dopuścić do swobodnego spotkania twórcy i odbiorcy, rysunku, symbolu, kodu kulturowego z wyobraźnią patrzącego. Zwyczajnie miną się w intencji, nie porozumieją albo spolaryzują gorzej niż polityczne plemiona. Mogą drastycznie się nie spotkać i jasny szlag w ramki strzeli. 

Dziś niezbędne jest wylanie kawy na ławę. Wszak widz z gawiedzi powstał i w pył historii się zmieni. Jaki tam z niego odbiorca? Tępy pachoł z bruku wydarty, ignorant w czapce z daszkiem i z petem elektronicznym w gębie. Tymczasem plakat ma swój przekaz wizualny. Bywa, że i treść głębiej ukrytą niż XD na fejsbuniu. Z definicji swej powinien być prosty, z ograniczoną ilością tekstu, wykorzystywać przyciągającą grafikę i harmonijną kolorystykę, aby szybko i skutecznie dotrzeć do odbiorcy. I dlatego zapewne treść wzmacnia go z boku, wkrętem, przekonująco, trwale, żeby żaden kmiot nie uraził artysty baranim łbem. I tylko o jednym biedny twórca zapomniał. Że przechodzień dziś średnio czytający jest, a co dopiero ze zrozumieniem. Nie podoła orędziu w epistole. I nie mówcie mi, że jedną stronę, to każdy przeczyta. Rzeczywistość temu przeczy i głośno skrzeczy. Słyszałem o polonistkach z liceum, które rozpoczynają lekcje w klasach pierwszych od testu czytania. Nie ze zrozumieniem nawet, tylko z płynności czytania po etapie edukacji w szkole podstawowej, wzmocnionej tysiącami orzeczeń od dysleksji, dysortografii i innych “dysach” fundowanych przez przezornych rodziców w celu ułatwienia szkolnej wędrówki potomstwu zdyskwalifikowanemu na starcie. Jeszcze kilkanaście lat temu młodzi ludzie dostawali polecenie przeczytania głośno jednej strony, później akapitu, zwrotki wiersza, a dziś nauczycielki polskiego wymiękają przy próbie wysłuchania kilku zdań, wydukanych przez absolwenta podstawówki, który wszak zdał test końcowy.

W związku z powyższym, drodzy plastycy, na nic wasze zabiegi opisowe, dopełniające siłę przekazu. Daremne żale - próżny trud, bezsilne złorzeczenia! Przeżytych kształtów żaden cud nie wróci do istnienia… intelektu, że wspomogę klasyka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Print Friendly and PDF