Najmniej spodziewałem się Balona, ale był, siedział przy stoliku i przywoływał ogromną łapą. Każdego mogłem tu spotkać i każdego mogłem unikać, ale jego najchętniej bym ominął. Czujnie rozejrzałem się dokoła, z nadzieją, że za plecami jest jakiś inny jego znajomy. Niestety, mimo tłumu ludzi w galerii, Balon akurat mnie sobie wypatrzył.
Nie lubię faceta, bo nie ma w sobie nic, co da się lubić. Typ przewartościowanego wieprza, który zawsze wie najlepiej, wódy wypił najwięcej, przy każdym stoliku, przejechał milę każdym samochodem, ma system w lotto, wszędzie był, a już na pewno nie ma takiej babki na świecie, której nie dałby rady. W tym ostatnim chciałoby się porównać gościa do czołgu, bo to i postura podobna i mentalnie Belmondo z fiutem na czole. Niestety, strategia mniejszego zła powoduje, że muszę z nim czasem rozmawiać. Mówiąc krótko: bywa wśród miłych mi ludzi. I tam, gdzie lubię być, on jest na pewno.
Przysiadłem przy stoliku i poczułem w dłoni pot z jego garści, zanim na dobre się nadął i niczym mątwa wypuścił mętny urok lidera. Na starcie ostrzegł, że nie proponuje nic do picia, bo umówił się z kimś, kto pojawi się zaraz, a właściwie już powinna tu być. Tak, ten nacisk na „powinna”, wzmocniony uśmiechem zwycięzcy, miał sygnalizować, że czeka na jakieś tajemnicze bóstwo, przy którym Salma Hayek to zakompleksiona kelnerka, a Scarlett Johanson, nie powinna nadmiernie wychylać się spoza regału, na który wykłada kartony z mlekiem. Rozparł się w boki jak basza i nie hulał bynajmniej jeszcze, bo i tak wiedział, że mnie zaskoczy. Tak mnie załatwi wyborem kobiety na gorącą randkę wilgotnej jesieni, że pozbieram żuchwę z podłogi.

Poza tym jestem przed czasem, powiedział Balon, po czym dodał, że woli jasne sytuacje i póki przedszkolanka nie zna jego twarzy, postury i wyglądu, wolał się upewnić, że to ta. Skąd zatem wiedział, że to kobieta, z którą się umówił? Bo przysłała mu zdjęcia z pieskiem, na wsi, na plaży i w ogródku babci. W przeciwieństwie do niego, zupełnie zatraciła instynkt samozachowawczy. Dlaczego? Ponieważ Balon odkrył prostą prawidłowość. Jedyne kobiety, za którymi warto się rozejrzeć, to szare myszki, które tylko w internecie mają szansę na kontakt z prawdziwym facetem, który może tam bezkarnie przebierać pośród rzeszy wszelkiej maści przedszkolanek, księgowych, kobiet z biur rachunkowych, bibliotek, pośród nauczycielek, czasem ekspedientek, zresztą, profesja bez znaczenia.

Balon ubawił się swoim wywodem tak dalece, że ludzie z sąsiednich stolików spojrzeli na nas z niesmakiem. Uspokoił się i nachylił do mojego ucha: ale jak oszlifujesz taki diamencik, stary, zajeździ cię jak węglarka szkapę. Przeszkody są, a jak! Nie ma róży bez kolców. Ale tylko na początku, potem idzie z górki, zwłaszcza, że większość z nich ma straszne kłopoty z asertywnością. Najtrudniej wykraść myszce pierwszy pocałunek. Trzeba się przy tym nachodzić ze trzy razy do kina, czasem nawet do teatru, na spacer. Ale jak każda mądra inwestycja zwróci się w dwójnasób. Bo to dzięki tobie, pamiętaj, myszka odkryje w sobie demona seksu, poczuje takie sfery, których nie przeczuwała w najbardziej wstydliwych snach. W miarę jedzenia apetyt tak jej urośnie, że menu ci nie starczy.
Zarechotał entuzjastycznym śmiechem i miałem go dość. Jedną mają wadę, zawiesił głos, jakby wahał się, czy warto ją odkryć. Ciężko się je porzuca. One jednak strasznie emocjonalne są i w miłość mogą zacząć wierzyć, a to nie jest na każde nerwy. W końcu to nie Barbie, co się dziwić? Myszki bardziej z ducha są niż z ciała. Zresztą, co ci będę mówił. Sam spróbuj. Tylko dobrze rozeznaj sytuację. Żebyś nie trafił na myszkę mężatkę. Te najczęściej są wierne garom, dzieciom i kalesonom starego, czyli nijakie, nie warto zawracać głowy. No chyba, że mąż ją zdradza, co prawda nie wydobędziesz z niej demona, ale kilka wieczorów śladowej namiętności… i tylko oczy z czasem częściej trzeba zamykać, bo to jednak drugi sort.
Znowu się roześmiał i podniósł się z krzesła i wziął książkę. Zdziwiłem się, że odchodzi. W końcu to nie ja czekałem na jego myszkę. Pojął w lot moje zaskoczenie: no coś ty? Chyba nie myślisz, że tu na nią czekam? Umówiłem się w kafejce piętro wyżej, tu chciałem tylko tak, zobaczyć jakiego ogona za sobą ciągnie. Zawsze przychodzą z inną. Inaczej nie mogłyby przeżywać potem w robocie. No to tymczasem. Przybyłem, zobaczyłem, a jak zwyciężę opowiem ci następnym razem. Pociągnął za sobą smugę z wody po goleniu i przesłonił plecami szerokość ruchomych schodów… . Zaraz, zaraz, to do jakiego sklepu miałem iść?
Myślę, że powinieneś odwiedzić sklep zoologiczny- w poszukiwaniu myszki, haha :). Widać jakie są priorytety życiowe kolegi...
OdpowiedzUsuńZajebiście piszesz. To takie wpisy powinni polecać na onecie, a nie jakieś ckliwe g* w papierku. Szacun, a możesz mi wierzyć, że rzadko piszę pochwały.
OdpowiedzUsuńDwa lata zajęło mi, żeby tu dotrzeć :) Żałuję, że nie dałem rady wcześniej, bo jak pisze Czarnykot, zaiste zajebiście piszesz :D
OdpowiedzUsuń